11 listopada 2018

Kaizen – filozofia pomagająca w rozwoju i realizacji celów

Kaizen – filozofia pomagająca w rozwoju i realizacji celów


Autor: Daniel Karwicki


Mawia się, że w prostocie tkwi piękno i siła. I nie ma w tym stwierdzeniu przesady. Właśnie prostotą cechuje się pewna filozofia, pochodząca z egzotycznego kraju – Japonii. Co jest w niej takiego wyjątkowego? Pomaga ona w realizacji celów bez żadnego wysiłku. Brzmi zbyt pięknie? Wcale nie i zaraz przekonasz się o tym, jakie korzyści wynikają z jej stosowania.


Warto na początku nadmienić, że Japonia to kraj o bogatej kulturze a Japończycy jawią się nam jako ludzie skrupulatni, ciągle nad czymś pracujący i rozwijający tak siebie, jak i wszystko, co robią. Nie dziwi zatem fakt, że to właśnie oni wymyślili filozofię, która stanowi niesamowite narzędzie umożliwiające skuteczne realizowanie własnych celów – jednak nie tylko. Pomaga ono również w pracy nad sobą i nad każdą dziedziną życia, albowiem znajduje zastosowanie wszędzie. A o jej sile stanowi przekonanie, że:

Małe kroki prowadzą do wielkich rezultatów

O Kaizen mówi się, że jest filozofią małych kroków. I słusznie, ponieważ idea tej filozofii opiera się na robieniu małych – a nawet najdrobniejszych – rzeczy każdego dnia po to, żeby osiągnąć swój cel. To właśnie sprawia, że jest ona bardzo wygodna i możliwa do wdrożenia w życie przez każdego. Nie zawsze bowiem łatwo jest człowiekowi dokonać wielkich zmian w krótkim okresie albo pozbyć się lęku przed ich wprowadzeniem. Ponadto przerażający może być fakt, że trzeba będzie zrobić wiele rzeczy ­– i to często niełatwych – po to, żeby zrealizować własny cel. Natomiast Kaizen umożliwia zredukowanie lęku, stresu i zniechęcenia do minimum. I dlatego ta filozofia jest tak wyjątkowa – przynajmniej w moim mniemaniu.

Przyjrzyjmy się teraz razem, jak wygląda zastosowanie jej w praktyce. Podam kilka hipotetycznych przykładów, dzięki którym można będzie zrozumieć, na czym polega jej siła i wyjątkowość.

Załóżmy, że planujesz uczyć się jakiegoś języka obcego. Masz jednak problem z wygospodarowaniem czasu na dodatkową naukę. Co możesz w takim przypadku zrobić? Wystarczy, że każdego dnia poświęcisz dosłownie kilka minut na nauczenie się np. 4-5 nowych słówek. Nie jest to przecież dużo. Na całość nauki poświęcisz mniej więcej od 5 do 10 minut. Tyle czasu zapewne każdy jest w stanie wygospodarować w ciągu dnia – także i Ty. Pomyśl w tej chwili o tym, ile nowych słówek nauczysz się w ciągu tygodnia. Jeśli będziesz robić to przez 7 dni to przy założeniu, że będą to 4 słówka dziennie, wyjdzie Ci 28 nowych słówek w tygodniu. Całkiem niezły wynik. Nie musisz oczywiście mieć w planach nauki słówek przez 7 dni w tygodniu. Nawet jak będzie to 5 dni to przy minimalnym założeniu, że będą to 4 słówka dziennie, końcowy rezultat wyniesie 20. Wyjdzie na to, że po miesiącu znać będziesz ponad 80 słów a po pół roku około 500 – o ile utrzymasz ciągłość. To zaokrąglone dane, albowiem wszystko zależy od ułożonego planu nauki. Jak widać, po jakimś czasie zaczynają pojawiać się dość konkretne liczby.

Podobnie sprawa ma się ćwiczeniami fizycznymi. Można nie mieć czasu lub ochoty chodzić do klubów fitness. Niemniej odczuwając potrzebę ruchu, można zacząć ćwiczyć, nie wychodząc z domu, biura czy miejsca, w którym się przebywa. Wystarczy poświęcić np. od 10 do 15 minut dziennie na ćwiczenia. I nawet te 10 czy 15 minut można rozbić na krótsze okresy ćwiczeń. Np. 5–5 (rano i wieczorem) albo 5–5–5 (rano, po południu i wieczorem). Zatem można urozmaicić sobie dzień i ułożyć ćwiczenia w jeszcze wygodniejszy sposób dla siebie. Podobnie jak we wcześniejszym przykładzie tak i tutaj ilość poświęcanego czasu na ćwiczenia może wydawać się nieduża. Jednak w ciągu tygodnia, miesiąca czy roku okaże się, że są to pokaźne liczby – i przy okazji efekty. Np. 15 min ćwiczeń dziennie przez 7 dni daje 105 min (można to porównać do dwóch solidnych lekcji wychowania fizycznego w tygodniu). Tymczasem ćwicząc przez miesiąc, wyjdzie 450 min – przy założeniu, że miesiąc ma 30 dni. A przez rok? Jakieś 5475 min, jeśli rok ma 365 dni.

Ostatni przykład niech dotyczy chęci napisania książki. Samo przedsięwzięcie może jak najbardziej przerażać. Już sama myśl o napisaniu wielu stron może być zniechęcająca. Kiedy będę miał na to czas? – to pytanie zapewne pojawi się jako pierwsze. Jednakże, zamiast myśleć o tym, jak napisać 50 lub 100 stron dziennie i stresować się już samą wizją takiej pracy lepiej jest siąść i napisać jedną stronę – albo kilka jak się ma ochotę. Odciąża to człowieka od stresu i eliminuje możliwość pojawienia się zniechęcenia, zanim zacznie się cokolwiek pod tym względem robić. Dzięki temu umysł nie jest zajęty czymś, czym nie musi, a wyobraźnia pracuje lepiej, kiedy człowiek nie jest spięty.

Powyższe przykłady uzmysłowiły Ci, czym cechuje się filozofia Kaizen i jak można ją zastosować w życiu i we wszystkim, co robisz. Przyznasz, że przyjemną perspektywą jest realizacja celów, rozwijanie siebie i ulepszanie własnego życia w wygodny sposób za sprawą Kaizen? Żeby mimo wszystko temat był pełniejszy, dobrze byłoby poruszyć jeszcze coś istotnego.

Zawsze szukaj możliwości

Na pewno masz jakiś cel w życiu, który chcesz osiągnąć. Być może zastanawiałeś się nad tym, jak go osiągnąć? I to akurat sprawiało Ci największy problem? W związku z tym, jak najbardziej pomocna okaże się filozofia Kaizen. Nieco wyżej wyjaśniłem zasady jej działania i jakie efekty przynosi jej stosowanie, a pragnąc uzyskać jeszcze lepsze rezultaty, warto byłoby zapamiętać te słowa:

Nie szukaj wymówek, szukaj możliwości

Ludzie bardzo często nie szukają możliwości. Nie chcą poświęcić choćby 5 min dziennie na realizację własnych celów. Tylko jak te cele mają się urzeczywistnić skoro poświęcenie 5 min to zbyt wielki wysiłek? Ciekawe jest, że ci sami ludzie znajdują czas np. na czytanie bezużytecznych postów czy informacji w Internecie lub mediach społecznościowych. To naprawdę interesujące zjawisko. Na realizację własnych celów nie poświęcają nawet kilku minut, a na robienie bezużytecznych rzeczy oddają godziny. Zapytam w takim razie ponownie. Jak te cele mają się urzeczywistnić? Zastanów się nad tym, albowiem wynika z tego bardzo ważna informacja.

Osobiście zachęcam do szukania możliwości i wykorzystywania każdej nadarzającej się okazji do zrobienia czegoś, co przybliży Cię do Twojego celu. Masz teraz wspaniałe narzędzie – Kaizen – które Ci w tym pomoże; pomaga ono w realizacji tak małych, jak i dużych celów. Wobec tego doceniaj każdy krok, który robisz i to nieważne jak mały, gdyż to on przybliża Cię do Twojego celu. Dobrze jest zrozumieć, że nieistotne jest, jak dużo czasu i możliwości możesz posiadać w przyszłości, żeby realizować swój cel. Ważniejsze jest to, co masz i robisz teraz. Można czekać w nieskończoność na to, aż pojawią się możliwości i więcej czasu albo można wykorzystać to, co się ma i zacząć już dzisiaj. Co wybierasz? Zrozum, że sam jesteś twórcą możliwości, a stworzysz je jedynie wtedy, kiedy coś robisz. Toteż nie czekaj na nic, ponieważ To, co zrobisz dzisiaj, zaowocuje jutro.

Dowiedziałeś się już z tego artykułu, że filozofia ta pomoże Ci nie tylko w realizacji własnych celów, lecz również w doskonaleniu siebie, własnego życia i wszystkiego, co robisz. Kieruj się też jedną z zasad Kaizen, jaką jest:

Ulepszanie nie ma końca

Na tym kończę mój artykuł. Moim celem było przekazanie Ci narzędzia, które umożliwi Ci realizację Twoich własnych celów oraz pomoże Ci w pracy nad sobą. Żywię nadzieję, że wykorzystasz je i doświadczysz wspaniałych rezultatów, jakie uzyskuje się dzięki zastosowaniu filozofii Kaizen.


Daniel Karwicki

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Jak można rozwiązać własne problemy?

Jak można rozwiązać własne problemy?


Autor: Daniel Karwicki


Nie ma chyba człowieka na tej planecie, który byłby wolny od problemów. Codziennie przecież słyszy się, jak ludzie opowiadają o tym, co ich trapi. Wobec tego można odnieść wrażenie, że ludzkie życie to jeden wielki ciąg zmartwień. Czy jednak musi tak cały czas być? I czy można to jakoś zmienić? Owszem, że tak. Trzeba tylko coś zrozumieć. Co?


Nie wszystkie problemy są tak naprawdę problemami. Co to oznacza? Tym właśnie zagadnieniem zajmę się w niniejszym artykule i wyjaśnię też, jak zmienić własne nastawienie do nich oraz do poważnych problemów. Od tego wiele zależy, gdyż obserwując rzeczywistość, widzi się często, że ludzie są wręcz pogrążeni we własnych troskach. Czemu nie szukają możliwości pozbycia się ich? To naprawdę interesujące. Prawda jest taka, że dla kogoś, kto chce, możliwe jest wszystko. Stąd nasuwają się pewne pytania. A może oni nie chcą zmieniać niczego? A może nie wiedzą jak? Ludzie, którzy lubują się w dramacie, niewiele mogą zrobić. To ich wybór i jak lubią mieć ciągle zmartwienia to ich sprawa. Tymczasem dla ludzi, którzy nie mają zamiaru się poddawać, być może przyda się ten artykuł. Mam taką szczerą nadzieję.

Czym są problemy?

Wiem, że sporo osób ma naprawdę prawdziwe problemy w życiu. Nie dziwię się zatem, że są źli, sfrustrowani i nie mają chęci ani sił, żeby cokolwiek zrobić i zmienić. To prawda, że człowieka dopada niemoc, kiedy nagle jak grom z jasnego nieba spada na niego coś, czego najlepiej nie chciałby ani widzieć, ani doświadczać w swoim życiu. Jednakże ten sam człowiek ma moc i predyspozycje do tego, żeby znaleźć rozwiązanie dla własnego problemu i poradzić sobie z nim. Od niego bowiem zależy, jak na niego zareaguje i co w związku z tym zrobi. Mawia się też, że każdy problem niesie ze sobą rozwiązanie. W takim razie to ważna informacja, ponieważ ktoś, kto to zrozumie, będzie kimś, kto wybrnie zwycięsko z tarapatów. Dobrze byłoby mimo wszystko zorientować się także, co tak naprawdę jest problemem a co nie. Niestety ludzie mają niebywały talent do dramatyzowania i regularnie tworzą problemy z byle błahych powodów. A to już jest niezdrowe. Wprowadzanie tzw. sztucznego zamętu nikomu jeszcze na dobre nie wyszło. Toteż pierwszym zadaniem w eliminacji problemów jest usunięcie rzekomych bolączek. Co do nich należy? Cała masa drobiazgów. Np. źle postawiony talerz na stole, brak słońca za oknem, chwilowy brak cukru w sklepie, źle zaparkowany samochód gdzieś tam na ulicy, sąsiad, który krzywo spojrzał itp. Można by tak wymieniać w nieskończoność. Również zajmując się plotkami i tworzeniem niezdrowych sensacji człowiek sam kieruje się w ślepą uliczkę. Jak widać, są to małe rzeczy i nic nieznaczące sprawy, które wpędzają człowieka w wielkie problemy. Albo ujmę to inaczej. To sam człowiek wpędza się w wielkie problemy z powodu małych rzeczy i nic nieznaczących spraw. Oddaje im władzę nad sobą zamiast przejść do porządku dziennego i o nich zapomnieć. Tyle że gdzie tam, najczęściej woli się nad nimi roztkliwiać dnie i noce. Tylko po co? Chyba że uwielbia oddawać własny czas i energię błahostkom. Mam nadzieję, że Ty do takich ludzi nie należysz.

Przejdźmy teraz do omówienia tego, czym są prawdziwe problemy. Do nich należą np. utrata środków finansowych, utrata dachu nad głową, poważne kłopoty ze zdrowiem, niemożność wykonywania niektórych prac, kłopoty w rodzinie itd. To są oczywiście przykłady i można by tu wymienić wiele innych „cięższych” problemów. Zgodzisz się chyba z tym, że to właśnie tego typu sprawy i sytuacje są rzeczywiście problemami. Jednak nie muszą one świadczyć o tym, że człowiek jest skończony i wszelkie możliwości na poprawę sytuacji zostały przed nim zamknięte. Nie jest to prawdą. Wiele osób poradziło sobie doskonale z wieloma przykrościami w życiu, także świadczy to o tym, że nic nie jest niemożliwe. Tym, co odróżniało ich od ludzi pogrążonych wiecznie w zmartwieniach, była ich postawa. Nie dopuścili do tego, żeby problemy „zwaliły ich z nóg”. Na pewno nie byli szczęśliwi z zaistniałych sytuacji, natomiast nie dopuścili do tego, żeby się poddać. Skoro już wspomniałem o postawie. To akurat ona ma duże znaczenie przy radzeniu sobie z problemami. I jak człowiek wyrobi w sobie odpowiedni charakter i nastawienie wobec problemów, to poradzi on sobie ze wszystkim. W sumie to zrozumieć trzeba, że chęć podjęcia się wyzwania w celu znalezienia wyjścia z trudnej sytuacji buduje w człowieku niezłomny charakter i taką też postawę. To z kolei sprawia, że następnym razem jest on nieugięty i coraz lepiej radzi sobie z trudnościami, jakie pojawiają się w jego życiu. I dlatego wychodzi on z wszelkich opresji zwycięsko – lecz żeby tak się stało, dobrze jest przyjrzeć się temu, z czym ma się do czynienia.

Jak to zrobić?

Warto teraz zadać pytanie: co najczęściej robią ludzie, kiedy pojawiają się problemy? Panikują – a to pociąga za sobą brak kontroli nad tym, co się robi i mówi, jak i nad własnym życiem. To zjazd po równi pochyłej. I jeśli ktoś się w porę nie ocknie, żeby coś zrobić, to ugrzęźnie po samą szyję w problemach. Reakcja na problem to ważny moment, albowiem obnaża ona nastawienie człowieka do niego. Po tym można zorientować się, czy ma on zamiar podjąć się jakichś działań, czy zwyczajnie odpuści. Jasne, na początku, kiedy pojawia się problem, każdy może być nieco „skołowany”, tylko wszystko rozbija się o to, jak długo zamierza się być „skołowanym”. Jeśli po chwili szoku następuje u niego reakcja w postaci determinacji i przejawia on chęć podjęcia się jakichś działań, to jest to dobry znak. Gorzej jest, jak nie dopuszcza on do siebie myśli o możliwościach zmiany zaistniałego stanu rzeczy i uważa, że wszystko zostało w danym temacie zrobione i powiedziane. Niemniej i to można zmienić. W celu zmodyfikowania postawy należy przyglądać się swoim reakcjom na problemy i kiedy widzi się i czuje, że ewidentnie zjeżdża się w dół, powinno się w porę zareagować i dokonać gruntownych przemyśleń. Na początku może dobrze jest „wylać” emocje, tak mimo wszystko nie warto robić tego w nieskończoność. Im szybciej i sprawniej człowiek zareaguje, tym lepiej, gdyż w ten sposób nie pozwoli on sobie osiągnąć stanu, w którym ciężej będzie mu cokolwiek zrobić – np. nie pogrąży się w depresji czy złości na cały świat. W tym może pomóc przyjrzenie się problemowi i „wzięcie go pod lupę”. Dlaczego to takie ważne?

Zamiast podchodzić do problemu jak do ognia, można podejść do niego analitycznie. Przede wszystkim zastanowić się nad jego przyczyną. Problem jest rezultatem – i to najczęściej własnych wcześniejszych poczynań. Zatem, zamiast uganiać się za innymi ludźmi, a także obwiniać wszystko o własne kłopoty trzeba zastanowić się nad tym, jakie decyzje się podjęło, że doprowadziły one do takich wydarzeń, a nie innych. To pomoże zrozumieć istotę problemu. Kolejną rzeczą, którą dobrze byłoby zrobić, jest zastanowienie się, co można uczynić, żeby wyjść z niechcianej sytuacji i pomyśleć nad możliwościami jej rozwiązania. Nierozsądnie jest myśleć o tym, czego nie można zrobić. To droga donikąd. Takie podejście nie jest ani kreatywne, ani potrzebne. To strata czasu. Poza tym wyciągnięcie lekcji z tego, co się wydarzyło, też jest istotne. Czego ten problem mnie nauczył? Co dzięki niemu mogę uzyskać? Często jest tak, że problemy są odskocznią do czegoś większego i wspaniałego. Po to, żeby się wybić, potrzebny jest najpierw skok w dół – jak na trampolinie. I tak można również podejść do problemu. Kiedy to zostanie uczynione, możliwości powinny pojawić się w sposób naturalny. Ten, kto o nich myśli i ich szuka, znajduje je. Przyciąga je do siebie jak magnes. Człowiek w stanie wiecznej paniki jest zbyt rozproszony, żeby skupić się na powyższych zadaniach – i dlatego nie może zazwyczaj nic uczynić. Nie podążaj tą drogą, wybierz inną.

Stając twarzą w twarz z prawdziwym problemem, pomyśl o tym, czy chcesz, aby ten problem Cię pokonał. To też ważne pytanie. I założę się, że osobiście nie chcesz, żeby tak stało. Pamiętaj zatem o tym, co możesz zrobić, żeby poradzić sobie z nim, jak i o możliwościach, jakie otwierają się dla kogoś, kto pragnie znaleźć rozwiązanie.


Daniel Karwicki

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Co zrobić, żeby osiągnąć cel?

Co zrobić, żeby osiągnąć cel?


Autor: Daniel Karwicki


Masz jakiś cel w życiu? Jest coś, co pragniesz zrealizować i w związku z tym przeszedłeś od pomysłu do działania po to, aby to urzeczywistnić? A może uważasz, że nie wiesz, co zrobić, żeby marzenia stały się rzeczywistością? Jak w takim razie zabrać się za realizację własnej idei? Dowiesz się tego, czytając ten artykuł.


Przede wszystkim, żeby osiągnąć cel, trzeba go najpierw określić. Prawdziwy cel nie może być chwilową zachcianką bądź cudzym celem. Np. mój sąsiad planuje kupić nowy lśniący sportowy samochód to i ja też muszę taki mieć albo sąsiad ma nowy duży telewizor to i ja muszę mieć podobny. Przez takie myślenie i taką postawę można wyciągnąć błędne wnioski odnośnie do tego, czego się naprawdę chce; można się zagubić. Prawdziwy cel objawia się, kiedy człowiek kieruje się sercem i własnymi pragnieniami. Próbując go odnaleźć, należy zajrzeć w głąb siebie, a nie szukać go na zewnątrz. Kiedy już „wypłynie na wierzch”, ma on mieć jedną cechę. Musi być konkretny. Co mam na myśli, pisząc konkretny? Musisz z nim „rezonować”. Masz poczuć z nim więź – i to 100%. Ma wzbudzać w Tobie emocje i motywować Cię do działania; ma sprawiać, że palić się będzie w Tobie Twój „wewnętrzny ogień”. Tak to powinno wyglądać. Co jednak uczynić, gdy posiada się już cel, tylko nie ma się pojęcia jak do tego podejść i co zrobić, żeby marzenie stało się rzeczywistością? To ważna kwestia, albowiem istotnym czynnikiem jest wiedzieć, jak należy zabrać się za realizację celu. I taki jest też cel tego artykułu – tak, moim celem jest pomóc Ci zrealizować Twój własny cel.

S.M.A.R.T.

Przy określaniu celu i jego realizacji przyda się bardzo metoda S.M.A.R.T. To słowo pochodzenia anglojęzycznego i znaczy ono: mądry, sprytny. To również akronim pięciu słów: specific, measurable, achievable, realistic, time-bound. Na szczęście, żeby z tej metody korzystać, nie jest potrzebna znajomość języka angielskiego. Znaczenie i zasady zostały przełożone na język polski tak, aby każda osoba władająca naszym rodzimym językiem mogła z niej skorzystać. Przy okazji nadmienię, że w różnych źródłach można napotkać na nieco inne słowa tworzące akronim, jednak w ogólnym rozrachunku chodzi o to samo. Przejdę zatem poniżej do wyjaśnień, czym ta metoda jest.

Specyficzny – jak już nadmieniłem wcześniej, cel ma być wyłącznie Twój, toteż musisz go też dokładnie określić. To właśnie zadbanie o szczegóły sprawi, że będziesz bardziej skupiony na robieniu tego, co trzeba przy jego realizacji. Musisz wiedzieć, dlaczego pragniesz go osiągnąć i po co, co chcesz dzięki niemu uzyskać, co dokładnie zamierzasz zrobić, żeby go osiągnąć, co będzie potrzebne Ci do jego realizacji itp. Im więcej szczegółów tym lepiej. Niewskazane jest myślenie ogólnikowe. Np. „chcę objechać cały świat” lub „chcę, żeby mój biznes był dochodowy”. W pierwszym przypadku warto będzie zaplanować, gdzie zamierza się zacząć podróż, co trzeba będzie zabrać ze sobą, dowiedzieć się więcej na temat zwyczajów panujących w krajach, które będziesz odwiedzał podczas swojej podróży itp. Należy też zacząć odkładać określoną kwotę pieniędzy potrzebnych na realizację pomysłu – czyli zacznę odkładać np. 500 PLN miesięcznie. W przypadku biznesu ważne jest ustalenie, o ile chcesz zwiększać dochody co miesiąc, żeby po określonym czasie były one dla Ciebie satysfakcjonujące. Pozwala to na zaplanowanie działań i ukierunkowane działania. Myśl i przyłóż się do tego zadania.

Mierzalny – dobrze byłoby, gdyby cel był mierzalny. Co to oznacza? Przy jego realizacji powinieneś wiedzieć, czy poruszasz się do przodu i w którym miejscu aktualnie jesteś. Ustalając, że masz zamiar wybrać się w podróż dookoła świata, musisz wiedzieć, na jakim etapie realizacji tego celu w danym momencie jesteś. Np. mam w tej chwili tyle a tyle pieniędzy zebranych na ten cel, ekwipunku, potrzebnych informacji itd. To samo tyczy się np. własnego biznesu i chęci zwiększenia dochodów. Dobrze jest mieć świadomość, czy dochody zmierzają cały czas w górę i przybliżają Cię do zrealizowania Twojego celu, jakim są oczekiwane przez Ciebie wpływy. Przyda się bardzo monitorowanie swoich poczynań na bieżąco i sprawdzanie efektów swoich działań. Sprawia to, że wiesz, gdzie jesteś; wiesz, czy wszystko idzie zgodnie z planem.

Ambitny – warto mieć ambitny cel, jednak rozsądnie będzie, jeśli nie będzie on zbyt „przerysowany”. Ma on Cię zachęcać i motywować do działania, a nie zniechęcać, albowiem zbyt przesadziłeś, ustalając go. Także ambitny i w miarę w rozsądny. Dlaczego? Wyjaśni to kolejny punkt.

Realistyczny – znaczy możliwy do osiągnięcia. Planując podróż dookoła świata za dwa lata, można to osiągnąć. Natomiast mając w planach wybranie się do sąsiedniej galaktyki w ciągu dwóch lat, może okazać się nieco kłopotliwe do zrealizowania. Oczywiście ostatnie porównanie jest może nieco przesadzone, lecz na pewno rozumiesz, w czym rzecz. Z kolei zwiększyć dochody w biznesie w okresie 7-8 miesięcy też można, o ile nie przesadzi się z kwotą i nie wymyśli się sobie, żeby wynosiły one np. 5 000 000 000 PLN. Także dobrze jest przy ustaleniu celu połączyć wyobraźnię z realizmem.

Terminowy – ważne jest ustalić konkretny termin, w którym cel ma być zrealizowany. Można „chcieć” coś zrobić, tylko dobrze jest sobie ustalić, kiedy się „chce”. Samo „chcenie” nie wystarczy. Należy to bardziej skonkretyzować. Np. „31.11.2018 to dzień, w którym zaczynam moją podróż dookoła świata” albo „do dnia 01.06.2017 mój biznes przynosi dochody netto w wysokości… (i tutaj wpisać kwotę)”. Dzięki temu można zaplanować odpowiednie działania, ponieważ jest cel i jest konkretna data. Naprawdę dobrym pomysłem jest zastanowienie się nad tym, kiedy cel ma być zrealizowany. Zależy to rzecz jasna od charakteru planowanego przedsięwzięcia, wobec tego mądrze będzie przyjąć takie ramy czasowe, które dla Ciebie będą akceptowalne. I ponownie powrócę do dwóch przykładów, które pojawiają się w tym artykule. Podróż dookoła świata czy zwiększenie dochodów w biznesie to poważne przedsięwzięcia. Pragnąc je zrealizować, a przyjmując nierealne ramy czasowe (np. za tydzień), można się zawieść i w konsekwencji zniechęcić. Chociaż tutaj wszystko zależy od tego, w którym miejscu jesteś obecnie i jakimi środkami oraz możliwościami dysponujesz. Ustalenie terminu to sprawa osobista. Tak mimo wszystko trzeba pamiętać, żeby ustalić go wygodnie dla siebie.

Jeszcze kilka sugestii

Mając cel i realizując go, pamiętaj, żeby być odpornym na wszelką złośliwą krytykę i wytykanie Cię palcami oraz twierdzenie, że nigdy Ci się nie uda. Nie udaje się tylko tym, którzy nic nie robią a ludzie, którzy przeszkadzają innym w realizacji ich marzeń, są właśnie takimi ludźmi. Konsekwencja i dyscyplina tworzą niezłomną postawę. Taki masz być i Ty przy realizacji własnego celu. Bądź uparty i nie daj się zepchnąć z obranej drogi, jeśli uważasz, że jest ona dla Ciebie właściwa. Bądź też elastyczny. Czasami może zdarzyć się, że będzie trzeba nieco zmodyfikować plan działania, jak i same czynności, ponieważ otrzymywane rezultaty nie są zadowalające. Kiedy tak się dzieje, nie musi to oznaczać od razu, że coś robisz źle albo Twój cel jest zły. Może to być sygnał, że warto nieco zmienić plan i działania. Bądź także otwarty na wszelkie pomysły i możliwości pojawiające się na drodze do celu. Nie zamykaj się, albowiem mogą Ci umknąć wspaniałe okazje, które sprawią, że będziesz szybciej przybliżał się do celu. Jak wspomniałem, bądź uparty, lecz jednocześnie otwarty. Upartość nie musi oznaczać, że będziesz cały czas robił to samo, niczego nie zmieniając nawet wtedy, gdy ewidentnie widać, że nie jest tak, jak powinno. Upartość to „przyklejenie” się do celu – sam charakter działań może się zmieniać. Obstawaj przy swoim, wdrażaj nowe pomysły i wykorzystuj pojawiające się możliwości.

Powodzenia w realizacji celu – a także przyszłych celów. Zasługujesz na to, żeby osiągnąć to, co sobie zaplanowałeś. I tak też się stanie, kiedy faktycznie uznasz, że pragniesz zrealizować założony cel i uwierzysz, że jesteś w stanie tego dokonać. Bądź nie do zatrzymania.


Daniel Karwicki

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Samodyscyplina – klucz do lepszych efektów

Samodyscyplina – klucz do lepszych efektów


Autor: Daniel Karwicki


Masz problem z zabraniem się do działania? Nie jesteś w stanie zorganizować się do systematycznej pracy? Robisz coś „od święta” i zazwyczaj odkładasz realizację własnych planów na czas nieokreślony? I nie jesteś zadowolony z otrzymywanych efektów? Jeśli tak jest, to ten artykuł jest dla Ciebie. Wyjaśnię w nim, co możesz zrobić, żeby to się zmieniło.


Po to, żeby osiągnąć upragniony rezultat, niezbędna jest obecność kilku czynników. Niemniej jednym z istotnych jest samodyscyplina. To ona odzwierciedla charakter człowieka – pokazuje, jak bardzo mu na czymś zależy i co jest on w stanie zmienić w swoim życiu i swoich działaniach, żeby to osiągnąć. Także jest ona pewnego rodzaju dowodem, który świadczy o nastawieniu do tego, co się robi. Jednak niezbyt wiele osób docenia jej przydatność i postrzega ją jako coś pożytecznego; coś, co może przyczynić się do zmian na lepsze. Szczerze mówiąc dla wielu ludzi stanowi ona raczej coś negatywnego, albowiem wiąże się z jakimiś wyrzeczeniami, planowaniem i systematycznością w realizacji zaplanowanych czynności. A to nie wszystkim pasuje. Owszem, przy wprowadzeniu samodyscypliny musi nastąpić zmiana podejścia i myślenia toteż z wykonywania pewnych czynności z całą pewnością trzeba będzie zrezygnować, lecz niekoniecznie musi się ona wiązać z cierpieniem czy błędnym postrzeganiem tego, czym ona jest. Dobrze byłoby zatem skorygować swoje nastawienie do niej. I zacząć traktować ją jak dobrą przyjaciółkę. Gotowy, żeby to zrobić?

Dobra przyjaźń

Jak już przed chwilą wyjaśniłem, nie każdemu w smak jest wprowadzenie samodyscypliny, gdyż kojarzy się ona z wyrzeczeniami, jak i z rygorem oraz cierpieniem. Chciałbym w związku z tym zwrócić uwagę na bezpodstawność takiego myślenia. Przede wszystkim należy zrozumieć i wziąć sobie do serca, że w drodze do wymarzonego celu nie wszystko to, za co się człowiek bierze albo co robi, jest przydatne. Niestety nie można tego zauważyć, kiedy wpada się w wir robienia dosłownie wszystkiego bez gruntownego przemyślenia, czy jest to potrzebne i czy przynosi to w ogóle jakieś korzyści. Najczęściej okazuje się, że nie. To jedynie uwarunkowanie człowieka, czyli jego nawyki i myśli na temat tego, co robi, trzymają go w przekonaniu, że wszystko to, co robi, jest ważne. W ten sposób wszelkie działania są dość chaotyczne. Czynności, których wykonywanie przybliża do realizacji celu, stoją w hierarchii ważności z tymi, które przynoszą odwrotny efekt. Tak następuje rozstrzał i wobec tego czas oraz energia zamiast być spożytkowane tam, gdzie trzeba, są przeznaczane również na coś, co tylko je pochłonie. Jakiś przykład na to, jak to wygląda w rzeczywistości? Proszę bardzo. Załóżmy, że Twoim celem jest prowadzić dobrze prosperujący biznes. Co w takim razie powinieneś zrobić, żeby tak się stało? Szukać klientów, partnerów biznesowych, uczęszczać na szkolenia związane z prowadzeniem biznesu i rozwijać swoje umiejętności niezbędne w tej dziedzinie. Te czynności powinny być priorytetami. Wszystkie inne można wykonać wtedy, kiedy to, co najważniejsze zostało zrobione. Celem jest dobrze prosperujący biznes, także robienie innych rzeczy ma drugorzędne znaczenie. Tak właśnie powinna wyglądać samodyscyplina i powinieneś tak zarządzać sobą w czasie, żeby to właśnie na te najważniejsze czynności poświęcić w pierwszej kolejności czas, energię i uwagę. Natomiast kiedy zamiast wykonywania ważnych telefonów albo spotkań z klientami wybrałbyś się „na jednego” albo zacząłbyś bez celu oglądać telewizję lub surfować w Internecie, ponieważ uznałbyś, że to też jest ważne i nie możesz się bez tego obejść, to w tym momencie nastąpiłoby obniżenie efektywności i jakości Twoich działań. Wniosek nasuwa się sam. Jak cel ma się urzeczywistnić, skoro nie dostaje on takiej uwagi, jaką powinien dostać? Warto wziąć to pod rozwagę. Może powyższy przykład nie był wyszukany, jednak dał do zrozumienia, w czym rzecz.

Człowiek, który docenia moc samodyscypliny, ma świadomość, że bez niej nie osiągnąłby wiele. Traktuje ją jak dobrą przyjaciółkę, a to z tego względu, że to dzięki niej realizuje swoje cele i osiąga sukcesy. Może i samodyscyplina wymaga poświęcenia się w pierwszej kolejności wykonywaniu ważnych czynności tak mimo wszystko rezultaty, jakie się dzięki niej otrzymuje, są więcej niż zadowalające. To dobry sprzymierzeniec. Poza tym człowiek, który jest zdyscyplinowany rozumie również, jak bezowocne jest wykonywanie niepotrzebnych czynności. Dostrzega to, albowiem sam kiedyś je wykonywał. Uwierz mi, że kiedy skupisz się na tym, co dla jest Ciebie najważniejsze, zaczniesz zauważać, jak marnotrawiłeś swój czas i energię na coś, co nie przynosiło Ci żadnych korzyści. Zrozumiesz wtedy, jak ważna jest samodyscyplina i że nie jest tak po prawdzie niczym złym. Chciałbym w tym miejscu nadmienić, bo warto, że samodyscyplina nie oznacza, że należy żyć w jakimś niezdrowym rygorze. Wprowadzenie jej sugeruje, na czym powinniśmy się skupić w pierwszej kolejności. Nie oznacza też, że należy odrzucić robienie i innych rzeczy. Na wszystko jest miejsce i czas tylko trzeba wiedzieć, co jest najważniejsze. I takim założeniem dobrze jest się kierować.

Koniec z problemem

Wiesz już, że to przyzwyczajenia trzymają człowieka na uwięzi i dopóki nie zwróci on uwagi na ich przydatność lub nie to będzie cały czas robił to samo i otrzymywał te same rezultaty. Robienie wszystkiego nie jest ważne. Za to robienie tego, co ważne ma znaczenie. I robienie tego, co ważne nie oznacza robienia wszystkiego. Do Ciebie będzie należało zadanie przyjrzenia się sobie i określenia, co tak naprawdę przynosi Ci korzyści w życiu a co nie. Dobrze by też było, jeśli miałbyś jakiś cel, marzenie, które pragniesz zrealizować. To dzięki celom i marzeniom jesteś w stanie dokonać podziału na „ważne” i „nieważne”. Uzyskujesz dzięki temu jakże istotne zrozumienie, co tak naprawdę powinieneś robić i na czym się skupić. Nie bój się zrezygnować z wykonywania czynności, które i tak nic nie wnosiły do Twojego życia. One nie mają nad Tobą realnej władzy – mogą ją mieć jedynie wtedy, kiedy będziesz od nich uzależniony. Samodyscyplina w piękny sposób pozwoli Ci się ich pozbyć ze swojego życia.

Zadaj też sobie pytanie: jak ważny jest dla mnie mój cel? Traktując go poważnie, nie masz innego wyjścia jak zadbać o zdyscyplinowanie. Można stwierdzić, że niepoważne traktowanie własnego celu przyniesie niepoważne efekty. Zgodzisz się z tym? Wprowadzenie samodyscypliny czyni też człowieka bardziej odpowiedzialnym za to, co robi i jak. Jest on świadomy faktu, że to on sam przyczynia się do tego, co otrzymuje w życiu. Wie, że to od niego zależy, jakie będą rezultaty jego działań. Chcesz być takim człowiekiem? Na pewno tak. Inaczej byś pewnie nie czytał tego artykułu. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tak się stało. Kiedy zrobisz pierwszy krok i zaczniesz przejawiać samodyscyplinę, wpłynie to nieuchronnie na całe Twoje życie – w pozytywny sposób rzecz jasna. Nie ma sensu dłużej czekać. Zacznij już dzisiaj, a na zawsze skończysz z problemem, jakim jest nieuporządkowane i nieregularne działanie. Będziesz za to nie do zatrzymania, a to dlatego, że dobrze wiesz, czego pragniesz i co musisz zrobić. I przyjdzie taki czas, że ciesząc się z owoców własnej pracy, będziesz dziękował samodyscyplinie za jej obecność w Twoim życiu. Docenisz tę przyjaźń i będziesz ją pielęgnował.


Daniel Karwicki

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Wykorzystaj własny potencjał

Wykorzystaj własny potencjał


Autor: Daniel Karwicki


Realizujesz się w pełni w życiu? Robisz to, co chcesz? Przynosi Ci to satysfakcję? A może uważasz, że nic nie jest tak, jak powinno być? I przez to czujesz rozgoryczenie, złość oraz brak energii, żeby cokolwiek zrobić? Zawsze można ten stan zmienić i jeśli chcesz wiedzieć jak, to zapraszam do przeczytania niniejszego artykułu.


Człowiek to istota, która posiada wręcz nieograniczony potencjał twórczy i może dokonywać wszelkich zmian w swoim życiu – i nie tylko w swoim. Mawia się, że nie ma rzeczy niemożliwych do zrobienia i osiągnięcia. Można się z tym zgodzić, patrząc na ewolucję ludzkości i postęp, jaki się dokonał i jaki się dokonuje praktycznie w każdej dziedzinie. Codziennie jesteśmy świadkami nowych odkryć czy też informuje się nas o jakimś nowym wynalazku. A to jedynie niewielki wycinek z całości, gdyż ludzka kreatywność i potencjał nie mają ograniczeń i mogą być wykorzystane dosłownie wszędzie i we wszystkim, co się robi. Zadziwiające jest zatem to, ile jesteśmy w stanie osiągnąć. Jako istoty ludzkie jesteśmy wręcz niezwykli; jesteśmy prawdziwym cudem – nie boję się użyć tego określenia, albowiem to prawda. Dlaczego jednak pojawiają się w nas ograniczenia i blokady, które nas paraliżują i nie pozwalają ruszyć się z miejsca i realizować się w pełni w życiu?

Ukryty problem

Zacząć trzeba od tego, że przede wszystkim brak wiary we własne możliwości i w siebie samego skutecznie blokuje człowieka przed uwolnieniem i wykorzystaniem własnego potencjału. Uświadomić sobie należy, że ograniczenia nie pochodzą z zewnątrz tylko z wewnątrz człowieka. To jego myśli i wyobrażenia tworzą przekonania, a te wpływają na jego postawę życiową – ta z kolei nieuchronnie wpływa na jego działania. Co stanie się później? Nie będąc zadowolonym z efektów swoich działań, człowiek wytworzy na ich podstawie kolejne myśli i wyobrażenia a te… Dostrzegasz już wzorzec? Błędne koło? Być może masz ten problem i ciągle chodzisz w kółko, zastanawiając się, co jest z Tobą nie tak? Dręczysz się i uważasz, że nie jesteś kimś wielkim a Twoje możliwości twórcze i potencjał są znikome? Czy tak rzeczywiście wygląda sytuacja u Ciebie? Powiem Ci coś. Każda pora jest dobra, aby zmienić ten mit raz na zawsze. Jeśli uważasz, że masz z tym problem, to teraz nastał odpowiedni czas na pozbycie się go. Zaraz dowiesz się jak.

Żeby zmienić istniejący stan rzeczy, w pierwszej kolejności dobrze byłoby uświadomić sobie, że to nie okoliczności zewnętrzne i nie inni ludzie są przyczyną ograniczeń i blokad. Owszem, ich słowa, nastawienie wobec Ciebie, krytyka i negatywny wpływ mogą odcisnąć na Tobie swoje piętno… o ile na to pozwolisz. Twoje niewłaściwe podejście do samego siebie i do własnych marzeń, celów i pomysłów rośnie wprost proporcjonalnie do tego, jak dużą ilość negatywnych informacji na swój temat jesteś w stanie przyjąć i jak mocno w nie wierzysz. Poza tym, jeśli padniesz ofiarą negatywnego wpływu, sam sobie stworzysz okoliczności, które nie będą Ci sprzyjać. Także to Ty decydujesz o tym, co możesz i czego nie możesz zrobić. Nie ma czegoś takiego jak człowiek o ograniczonym potencjale i możliwościach. To bajka, i to niezbyt dobra. Można powiedzieć, że jest tragiczna, bo taki skutek właśnie wywiera, kiedy się w nią uwierzy. To człowiek tworzy możliwości, a jego potencjał jest nieograniczony – to z kolei jest dobra bajka. Chociaż nie powinienem pisać, że to bajka. TO NIEZAPRZECZALNY FAKT!

Innym natomiast powodem, który sprawia, że ludzie nie wierzą w siebie i we własne możliwości jest utwierdzanie się w przekonaniu, że tylko nieliczni są obdarzeni jakimiś specjalnymi predyspozycjami i przez to wybijają się ponad szarą masę. A wiesz, czemu istnieje coś takiego jak szara masa? Ponieważ ta szara masa nie wykorzystuje swoich zdolności twórczych i potencjału, przez co nie tworzy możliwości! To nie jest tak, że tylko specjalnie wybrane jednostki ludzkie są obdarzone nieprzeciętnymi umiejętnościami, a możliwości same spływają na nie, jak manna z nieba. Te jednostki uświadomiły sobie, czego pragną i zdały sobie sprawę, że mają wszelkie możliwości, żeby to osiągnąć. Wykorzystały też swój potencjał i dlatego są tam, gdzie są i robią to, co robią. Zrozum, że wszyscy jesteśmy wybranymi jednostkami – Ty, ja i każdy inny człowiek. To kolejna kwestia warta rozważenia. I nie tyle ile rozważenia co wzięcia sobie do serca. Toteż jeśli żyłeś dotychczas w przeświadczeniu, że inni mają lepsze predyspozycje do realizowania wspaniałych rzeczy w życiu, to możesz również się tego przeświadczenia pozbyć. Wiesz już, że to nieprawda i gdzieś wewnątrz siebie na pewno to wyczuwasz. To dobrze, albowiem budzi się w Tobie Twoja prawdziwa moc. Wykorzystaj ją najlepiej, jak tylko możesz z pożytkiem dla siebie i dla innych. Za długo tkwiłeś uwiązany w ograniczeniach i blokadach, które sam sobie nałożyłeś. Nastała zatem pora na to, abyś zaczął się w pełni realizować.

Skąd mam wiedzieć, co robić?

Prawdą jest, że w celu jak najlepszego wykorzystania swojego potencjału dobrze jest mieć jakiś cel i wiedzieć co robić. Takie ukierunkowanie jest niezwykle przydatne, gdyż jako ludzie jesteśmy różni pod każdym względem i w związku z tym nasze pragnienia, cele i marzenia mogą być całkiem inne. Wobec tego, jak brzmi odpowiedź na pytanie: skąd mam wiedzieć, co robić? Słuchaj siebie, ufaj swojej intuicji i temu, co podpowiada Ci serce. Ty wiesz, co jest dla Ciebie właściwe. I tak jak z kreatywnością i potencjałem odpowiedź kryje się w Tobie. To wszystko powinno wypływać z Ciebie, a nie na odwrót. Jesteś twórcą; Tym, który tworzy – mocne to słowa, a jednak odzwierciedlają odwieczną prawdę. Także wygląda to tak, że na podstawie własnej odpowiedzi zaczynasz działać, stwarzając możliwości i wykorzystując w pełni swój potencjał. Pamiętaj, że potencjał nie przychodzi do Ciebie z zewnątrz. Ty jesteś nim obdarzony. Stwarzanie możliwości również zaczyna się od Ciebie. Mając jakąś ideę, wcielasz ją w życie, a to właśnie przyciąga możliwości i dzięki temu masz okazję w pełni okazać swoje walory twórcze. Wykorzystujesz dzięki temu swój potencjał najlepiej jak to tylko możliwe.

Pytaj samego siebie o to, co powinieneś robić i co jest najlepsze dla Ciebie. Kiedy znajdziesz odpowiedź, podążaj za tym, co znalazłeś w swoim sercu. Stwórz wizję, idź za nią. Możesz też być lekko przerażony faktem, że nie masz wystarczających umiejętności, żeby zacząć coś robić. O to się nie martw. Tego, czego potrzebujesz, nauczysz się w trakcie realizacji własnych pragnień. Daj możliwość własnemu potencjałowi do zamanifestowania się. On Cię uskrzydli i będziesz go wykorzystywał najlepiej, jak to jest możliwe. Potrzebny jest Ci tylko odpowiedni bodziec – i to w zupełności wystarczy, żebyś rozbudził w sobie ten przysłowiowy wewnętrzny ogień. Nie pozwól także nikomu ani niczemu stłamsić własnych pragnień i nie dopuszczaj, aby Twoja samoocena była niska. Masz wszystko, czego potrzebujesz, żeby w pełni realizować się w życiu. Być może coś w przyszłości wynajdziesz, odkryjesz albo stworzysz coś cudownego? Kto wie? Kiedy to się stanie, będziesz wdzięczny, że zrozumiałeś, jak niezwykłym człowiekiem jesteś. Ja na to liczę.


Daniel Karwicki

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

31 października 2018

Skup się na priorytetach

Skup się na priorytetach


Autor: Daniel Karwicki


Wszyscy mamy jakieś marzenia i cele, które chcielibyśmy zrealizować. Kiedy skutecznie i systematycznie działamy na rzecz własnych planów, przynosi nam to wielką satysfakcję. Nie ma co ukrywać, że wszyscy lubimy widzieć konkretne efekty naszej pracy. Jednak często doświadczamy czegoś przeciwnego. Co zatem zrobić, żeby nasze działania były bardziej produktywne?


Jak sam tytuł wskazuje, należy skupić się na priorytetach. Mimo wszystko nie zawsze oczywiste jest to, co należy do priorytetów. Prawdziwe będzie stwierdzenie, iż w wielu przypadkach ludzie ich nie posiadają. Skąd ten wniosek? Gdyby było inaczej, nie byłoby tylu problemów i bałaganu w życiu ludzkim. To właśnie brak sprecyzowania tego, co jest ważne i odseparowanie tego, co nieważne czyni w życiu zamęt. Można mieć naprawdę wspaniałe plany, lecz bez określenia priorytetów, które pomogą w ich osiągnięciu, nie zajdzie się daleko. W związku z tym pokrótce omówię tutaj, jak można uporządkować własne działania i skupić się na tym, co faktycznie jest istotne.

Czym są priorytety?

Szczerze powiedziawszy, ciężko jest jednoznacznie powiedzieć, co do nich należy. A to z tego względu, że jako ludzie mamy różne cele i marzenia i wobec tego nie u każdego mogą one być takie same. Wszystko zależy od tego, co akurat dla każdego jest ważne w życiu. Jeśli natomiast są zbieżne, to mogą z kolei zajmować inne miejsca w hierarchii; mogą też się zmieniać, albowiem jako ludzie też się zmieniamy. Są one bardzo indywidualną kwestią, także zrozumiałe jest, że nie można przyporządkować priorytetów jednej osoby do drugiej. Byłby to raczej chybiony pomysł. Wiadomo, że ktoś, kto pragnie zrzucić zbędne kilogramy, ma zupełnie inną wizję odnośnie do tego, co jest dla niego ważne niż ktoś, kogo marzeniem jest posiadać dom albo odbyć podróż dookoła świata. Tak na marginesie – to tylko mały przykład. Niemniej tym, co je łączy, jest to, co dzięki nim osiągamy w życiu i jakie korzyści odnosimy, posiadając je. Szkoda tylko, że nie za wiele osób zdaje sobie sprawę z ich mocy i dobroczynnego wpływu na życie. Wiedzą to natomiast ci, którzy osiągają to, czego pragną. Żeby również dołączyć do grona tych ludzi, dobrze byłoby lepiej je określić i trzymać się ich. A to zrobić może już każdy. Jak?

Przede wszystkim należy zrozumieć, że nie wszystko służy. To właśnie wcześniej wspomniany brak sprecyzowania tego, co ważne prowadzi do sytuacji, w których człowiek jest rozstrzelony, ponieważ nie czyniąc rozróżnień, doprowadza on do czegoś dla niego szkodliwego. Nie przedkłada rzeczy ważnych nad nieważne. I to powoduje, że zamiast zabierać się w pierwszej kolejności za rzeczy istotne i kierować się własną hierarchią priorytetów robi zazwyczaj wszystko na chybił trafił. Tym samym rezultaty jego poczynań i postawy życiowej są również niejasne. Kiedy ma się rzeczywiście poważny cel w życiu, nie może być mowy o zrealizowaniu go w sposób chaotyczny, czyli robiąc rzeczy niekoniecznie potrzebne i przybliżające do niego, jak i kierowanie się nastawieniem, które wprowadza jedynie bałagan. Żeby coś osiągnąć potrzeba dokładniejszego samookreślenia się oraz charakteru i woli. To wyzwanie, lecz każdy jest w stanie mu sprostać.

Określ własne priorytety

Na pewno jesteś osobą, która ma konkretny cel do osiągnięcia albo marzenie, które chce zrealizować. Na pewno pomocne będzie poświęcenie nieco czasu na przemyślenie, co pomoże Ci dostać się tam, gdzie pragniesz być – innymi słowy co musisz zrobić, aby Twój cel się urzeczywistnił. Jeśli dla przykładu prowadzisz biznes i chcesz, żeby lepiej prosperował i przynosił większe dochody, musisz zastanowić się nad tym, co zrobić, żeby go usprawnić. Być może będzie trzeba zainwestować w siebie i wybrać się na szkolenia związane ze sprzedażą lub podnieść swoje umiejętności interpersonalne. Albo jedno i drugie. A może Twoim celem jest jakaś wielka wyprawa i zwiedzenie świata? I w tym przypadku ważne jest dowiedzieć się, co będzie Ci potrzebne i przygotować się do niej. Oczywiście opisałem hipotetyczne sytuacje mające na celu jedynie wyjaśnić, w czym rzecz. Jest całkiem prawdopodobne, że masz inne zamiary, jednak ta sama zasada panuje wszędzie. Kiedy to będzie już sprecyzowane to trzeba zrobić kolejną rzecz. Jest nią wyeliminowanie wszystkiego, co pochłania Twój czas i energię, a nie daje Ci w zamian nic. To niezbędna procedura, albowiem jedną z rzeczy, jaka przyprawia człowieka o frustrację, jest brak czasu.

Zauważ, że ludzie narzekają na brak czasu. A wiesz, jaki typ ludzi robi to najczęściej? Robią to ci, którzy nie posiadają sprecyzowanych celów i priorytetów w życiu. To jest właśnie różnica pomiędzy osobami, które wiedzą, czego chcą a tymi, które nie mają pojęcia. Osoby ukierunkowane na realizowanie własnych celów nie zajmują się rzeczami nieważnymi, gdyż robienie rzeczy istotnych pochłania je całkowicie, zatem nie mają czasu na robienie tego, co nieważne. I dlatego nie poświęcają im uwagi. Interesujące, racja? Odwrotna sytuacja ma miejsce w przypadku ludzi, którzy robią wszystko, lecz nie to, co powinni. Im zawsze brakuje czasu i „nie wyrabiają się ze wszystkim”. Gdyby tylko zaprzestali robienia „wszystkiego”, zyskaliby więcej czasu na robienie tego, co najważniejsze. I w tym miejscu pojawia się kolejne zadanie dla Ciebie. Sam musisz dokonać wnikliwej obserwacji czynności, które wykonujesz. Poobserwuj siebie i spójrz, co rzeczywiście przynosi Ci korzyści i efekty a co nie. Widzisz, ludzie mają tendencję do marnowania czasu przy czynnościach, które nie dają im niczego. To pochłaniacze czasu. Zaliczyć do nich można np. leżenie na kanapie ze wzrokiem mętnie wlepionym w ekran telewizora, bezcelowe surfowanie w Internecie, rozprawianie o sprawach mało istotnych itp. Założyć się można, że gdyby chociaż część z tych „obowiązków” sobie odpuścili albo znacznie ograniczyli, znalazłoby się automatycznie więcej czasu na prawdziwe priorytety. Do tego potrzebne jest jednak zrozumienie, że pragnąc osiągnąć zamierzony cel, należy dać mu czas, uwagę, energię i poświęcenie. To podobnie jak z inwestycją. Ona przynosi zysk wtedy, kiedy w pierwszej kolejności coś się od siebie daje. Także cel będzie daleko dopóty, dopóki człowiek nie uświadomi sobie, że musi zmienić nieco swoje podejście i dać coś od siebie. Chciałbym przy okazji nadmienić, że nie zamierzam do końca krytykować czynności, które nie stanowią priorytetów. Nie chodzi o to, że są one według mnie złe. Chodzi bardziej o to, że są wykonywane przez wiele osób w pierwszej kolejności, a to poważny błąd. Rzeczami mało istotnymi można się zająć jedynie wtedy, kiedy te ważniejsze zostały już zrobione. Priorytety ponad wszystko. I nie jest to tylko tani slogan. To poważna sprawa i wie o tym każdy, dla kogo priorytety stanowią świętość.

Zachęcam Cię do kierowania się w swoim życiu i codziennych obowiązkach priorytetami. Wynikać będą z tego dwie korzyści. Pierwsza – będziesz skupiony na robieniu najważniejszych rzeczy, które ostatecznie przyniosą Ci korzyści i dzięki którym osiągniesz cel. Druga – nie będziesz marnował czasu na coś, co i tak Ci nic nie da. Mogę Ci zagwarantować, że kiedy zaczniesz kierować się priorytetami i odpuścisz sobie zajmowanie się zbędnymi czynnościami, po jakimś czasie zaobserwujesz, jak bardzo niepotrzebne one były i zdziwisz się, jak mogłeś w ogóle poświęcać im czas i uwagę. W takim razie skup się na priorytetach. To dzięki nim będziesz bardziej ukierunkowany na robienie tego, co jest najbliższe Twemu sercu. I niechaj tak będzie.


Daniel Karwicki

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Praca nad sobą zawsze popłaca

Praca nad sobą zawsze popłaca


Autor: Daniel Karwicki


W każdej sferze życia mamy sporo do zrobienia i nauczenia się – oczywiście chodzi tutaj o tych, którzy chcą się rozwijać i czynić swoje życie lepszym. Nie pozostaje nam zatem nic innego, jak zadbać o to, aby mieć dobre wzorce i dostęp do użytecznej wiedzy, która wykorzystana w praktyce przyniesie korzyści. Być może zastanawiasz się, dlaczego jest to ważne?


Szczerze powiedziawszy, niewielki procent ludzi bierze się za usprawnianie swojego życia. Z jednej strony praktycznie większość z nich pragnie czegoś więcej, jednak z drugiej strony nigdy nie zabierają się za to, żeby faktycznie coś zmienić. Włączają hamulec, a to sprawia, iż stoją w miejscu. Zastanawiają się także, czemu nic nie idzie tak, jak powinno. Jak to zwykle bywa, obwiniają przy tym los, innych ludzi czy sytuacje za stan, w jakim znajduje się ich życie. Prowadzi to do rozgoryczenia i tak po prawdzie do doświadczania ciągle tego samego. Mimo wszystko nie musi tak być wiecznie. Zawsze jest wybór i zawsze można dokonać zmiany. Dla chcącego nic trudnego – że użyję znanego powiedzenia. Należałoby tylko zmienić nieco podejście do samego życia, jak i do siebie. I o tym będę tutaj pisał.

Coś, co trzeba zrozumieć

Jesteśmy istotami, które mają fantastyczne predyspozycje do rozwijania się. Chyba żaden inny gatunek na tej planecie nie ma takich możliwości, jakie my posiadamy pod tym względem. Sprowadza się to do tego, że jesteśmy zdolni do dokonywania niebywałych rzeczy w życiu i rozwijania się w naprawdę piękny sposób. Dlaczego by tego nie wykorzystać? A może zapytam inaczej. Dlaczego tak dużo ludzi nie wykorzystuje własnego potencjału? Co ich przed tym zatrzymuje? Odpowiedź nie będzie zbyt zaskakująca. Lenistwo – tak można to w skrócie ująć. Nie każdy chce wykazać się choćby minimalnym wysiłkiem w celu poprawy swojego życia. Zbyt wiele osób robi jedynie to, co łatwe i na tym poprzestaje. Nie oszukujmy się. Robienie tego, co łatwe nigdy nie przynosi wielkich korzyści ani niczego wartościowego. Za to włożenie wysiłku i pracy w doskonalenie siebie i swojego życia już tak. Tak więc głównym powodem, który sprawia, że te osoby nie mogą zbyt wiele zmienić, jest ich nastawienie, sposób myślenia i właśnie lenistwo. Jeśli to się nie zmieni to i życie również.

Żeby dokonać zmian, trzeba przede wszystkim nabrać nieco pokory i być szczerym wobec siebie. Każdy z nas ma wiele do nadrobienia w każdej sferze życia. Wszak na tym polega rozwój. Gdybyśmy byli chodzącymi ideałami, to w zasadzie niczego już byśmy się nie nauczyli, jak i przestalibyśmy się rozwijać. To smutna perspektywa, albowiem oznaczałoby to dla nas naprawdę koniec. Pomyśl tylko o tym. Co może zrobić człowiek, który nie ma możliwości dalszego rozwoju, gdyż uznał się za absolut? Może jedynie stać w miejscu, a to oznacza regres. Smutny finał – zgodzisz się z tym? Cała więc radość życia polega na wzrastaniu, a to można robić wyłącznie poprzez stałą pracę nad sobą i nad takimi obszarami w życiu, które potrzebują usprawnienia. Dla człowieka, który stwierdził, że jest gotowy na zmiany, otwierają się wszelkie możliwości. A gotowym można być wszędzie i zawsze, ponieważ pozostaje to kwestią dokonania jednej jedynej decyzji.

Jesteś gotowy?

Na przyjęcie odpowiedzialności za własne życie i rozpoczęcie pracy nad sobą? Skoro tak to fantastycznie. Stoisz przed wielkimi możliwościami. Wykorzystaj w takim razie swój potencjał najlepiej, jak to jest możliwe. Na pewno pomoże Ci w tym odpowiedni dobór ludzi, którymi się będziesz otaczał. Niezależnie od tego, co robisz i jakie sfery pragniesz w swoim życiu rozwijać i usprawniać – może to być związek albo biznes, sport, który uprawiasz lub relacje międzyludzkie – to szukaj zawsze ekspertów, którzy wyjaśnią Ci dobrze, w czym rzecz, albowiem to od nich dostaniesz fachowe porady, które po zastosowaniu w praktyce okażą się skuteczne i przyniosą Ci korzyści. To jest wiedza na wagę złota i rozumiejąc to, docenisz jej zalety. Nieporozumieniem jest natomiast zwracanie się do tych, którzy się nie rozwijają i nie czują takiej potrzeby, za to chętnie wypowiedzą się na każdy temat oraz udzielą „stosownych porad”. Chodzenie do takich ludzi z własnymi problemami to przepis na katastrofę – z tego prostego względu, że po „wizycie” będzie jeszcze gorzej niż uprzednio. Jak bowiem mogą pomóc Ci ludzie, którzy szerokim łukiem omijają rozwój i pracę nad sobą? Wydaje się więc całkiem normalne, że należycie dobrane towarzystwo prawdziwych ekspertów pozwoli Ci na odpowiedni rozwój. Takich ludzi można określić mentorami. To wyjątkowe osoby, z których wiedzy i doświadczenia warto skorzystać. Wynika z tego morał, że z kim się zadajesz, takim się stajesz. Ma to sens, zgodzisz się z tym?

Również nie bez znaczenia jest to, co sobie na co dzień przyswajamy i na czym skupiamy swoją uwagę. Dzisiejszy świat to świat informacji, ponieważ napływają one do nas z każdej strony i każdym możliwym sposobem. To sprawia, że ludzie w dużej mierze stają się rozproszeni i przyswajają różne treści, które często okazują się bezużyteczne. Zamiast wyciągać z tego natłoku informacji to, co akurat pożyteczne marnują czas na zajmowanie się zwykłymi bzdurami. To ma też niebagatelny wpływ na życie i na światopogląd – i dodać oczywiście należy, iż ten wpływ jest negatywny. Brak odseparowania pożytecznych treści od bezużytecznych powoduje mętlik i człowiek przez to się gubi. Warto o tym pamiętać.

O czym jeszcze wspomnieć? Ach tak. Dobór towarzystwa, ekspertów, mentorów, jak i wiedzy wymaga włożenia w to wysiłku. Nie mam jednakże zamiaru pisać tutaj, że chodzi o jakiś heroiczny fizyczny wysiłek. Owszem, praca nad sobą i nad tymi obszarami życia, które także jej wymagają, nie obejdzie się bez poświęcenia i oddania czasu na naukę i rozwój. Niemniej przysłowiowe owoce, jakie człowiek później zbierze dzięki swojej pracy, będą piękne i bezcenne. I to właśnie człowiek, który podjął się pracy nad sobą, stwierdzi później, że było warto. Cierpliwość, samodyscyplina, systematyczność, pokora i szczerość wobec siebie dadzą w końcu odpowiednie rezultaty. Tego nie dowie się ktoś, kto idzie zawsze po linii najmniejszego oporu. Do Ciebie więc należy decyzja, co zamierzasz ze sobą zrobić i jaką ścieżkę życiową wybrać.

Błędem jest niewykorzystywanie własnych możliwości – trzeba to przyznać. Nie marnuj zatem swojego potencjału. Patrz zawsze, w jakich sferach życia masz największe problemy i co sprawia Ci kłopot. Kiedy to zidentyfikujesz, masz wspaniałą sposobność poradzenia sobie z nimi – wymagana będzie jedynie Twoja wola, aby tak się stało. Łatwiej Ci będzie, jeśli poszukasz pomocy u kogoś, kto faktycznie może pomóc Ci w Twoim samorozwoju. Człowiek to istota dość „plastyczna”, a więc może się zmienić. Wykorzystaj więc tę „plastyczność” i niech nigdy nie przyjdzie Ci na myśl, że niczego nie możesz zmienić w sobie oraz w swoim życiu. Możesz i wszystko zależy od Ciebie.


Daniel Karwicki

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Skoncentruj się na tym, co robisz

Skoncentruj się na tym, co robisz


Autor: Daniel Karwicki


W zasadzie to powinienem napisać, abyś skoncentrował się na tym, co robisz, o ile jest to ważne – oczywiście ważne dla Ciebie. Dlaczego należy to uczynić i jakie korzyści to ze sobą niesie? Powodów oraz korzyści, dla których warto to zrobić, jest wiele, jednak w dużej mierze ludzie o nich nie myślą. Może więc dobrym pomysłem byłoby zacząć brać to pod uwagę?


Nie jest żadną niespodzianką, iż człowiek najczęściej jest rozproszony, a w jego umyśle panuje jeden wielki mętlik – to tak naprawdę dotyczy wielu z nas, naprawdę wielu. Żyjemy w jakimś szalonym pędzie, próbując zrobić wszystko w jak najkrótszym czasie i najlepiej jednocześnie. Tylko czy tak naprawdę jest to właściwe rozwiązanie, które daje satysfakcję i stanowi o jakości tego, co robimy? Tutaj można polemizować, a w mojej skromnej opinii jest to poważny błąd. Sam również dałem się złapać w sidła tzw. wielozadaniowości i szczerze mówiąc, jest to najgorsze rozwiązanie z możliwych. Nie wiem, jakie są Twoje odczucia wobec tego, co piszę, jednak mam nadzieję, że ten artykuł sprawi, iż chociaż przez chwilę się nad tym wszystkim zastanowisz. Zatem zapraszam Cię do zapoznania się z jego dalszą częścią.

Czym jest wielozadaniowość?

To mit, który z umiłowaniem „kupują” ludzie, myśląc, że pomoże im on rozwiązać ich własne problemy z natłokiem spraw, jakie mają do załatwienia i jednocześnie pozwoli im zyskać więcej czasu. Gorączkowo więc, jak mrówki, biegają to w jedną stronę to w drugą i zastanawiają się, czy się ze wszystkim wyrobią. Tak na marginesie. Różnica pomiędzy ludźmi a mrówkami jest taka, że mrówki mają konkretny cel w tej całej swojej bieganinie a ludzie nie. Wynika z tego, że ludzie pędzą, tyle że nie za bardzo wiedzą gdzie albo wiedzą, lecz nie mogą się zdecydować, w którą stronę mają najpierw podążyć i co zrobić jako pierwsze. Tworzy się wtedy istna konsternacja i w efekcie biorą się oni za wszystko w tym samym czasie. Rezultat takiego postępowania jest najczęściej… opłakany. A zamiast korzyści i zaoszczędzenia czasu dostają coś zupełnie odmiennego. Dlaczego tak się dzieje?

Nie potrzeba wcale czarodzieja, żeby zrozumieć, w czym tkwi problem. Wiadomo, że najlepiej jest, jeśli każda wykonywana czynność dostaje 100% uwagi zamiast nikłego skupienia. Skoro człowiek „nie jest całym sobą” w tym, co akurat robi – czyli nie daje z siebie wiele – jak może w tym wypadku myśleć o ewentualnych korzyściach i jakości tego, co robi? Jego energia i uwaga są rozproszone pomiędzy wieloma czynnościami, które wykonuje w tym samym czasie, a więc każda czynność dostaje minimum uwagi i energii. To przełoży się na efekty. Wyobraź sobie teraz człowieka, który równocześnie rozmawia przez telefon o pogodzie i plotkuje, pisze jakiś referat i przy okazji ogląda w telewizji ulubiony serial. To taki pakiet 3 w 1 – jak to czasem w hasłach reklamowych bywa. Z tym że ten pakiet to przepis na katastrofę. A to jest jedynie 3 w 1, ponieważ ludzie potrafią nieco go zwiększyć… szczególnie jeśli chodzi o pierwszą cyferkę. W związku z tym nasuwa się oczywista myśl. Co tak naprawdę robi ten osobnik? Tak naprawdę wydłuża sobie czas pisania referatu, zajmując się rzeczami, którymi nie musi się w danej chwili zajmować. Nie dostrzega jednak problemu, gratulując sobie zapewne później świetnie wykonanego zadania i „dobrego tempa”. Szkoda, że nie wpadnie taki gagatek na myśl, że napisałby referat w przynajmniej o połowę krótszym czasie, gdyby nie zajmował się mało istotnymi sprawami – wtedy to dopiero mógłby sobie pogratulować. Poplotkować można sobie przecież kiedy indziej, obejrzeć serial też. Szkopuł w tym, że bohater tej krótkiej historii nie ustalił sobie, co jest priorytetem do zrobienia i na czym się skupić i co można sobie spokojnie odpuścić. Wrzucił wszystko do jednego kotła. To tak, jakby bigos mieszać z zupą pomidorową i myśleć, że wyjdzie z tego coś dobrego; wyjdzie raczej coś niejadalnego i będzie potrzebna pigułka na niestrawność – albo i całe opakowanie pigułek. I tak właśnie wielozadaniowość tworzy coś w gruncie rzeczy niestrawnego. Prędzej czy później łapanie się za każdą czynność w tym samym czasie odbije się niezłą czkawką. Można mimo wszystko tego uniknąć. I dla własnego spokoju mądrze byłoby o tym pomyśleć.

Co tak naprawdę jest ważne?

Jak już wiesz – i być może z własnego doświadczenia również – że wykonywanie wielu czynności bez zorientowania się w tym, które należy wykonać w pierwszej kolejności, a które można sobie odpuścić, przyczynia się do tworzenia chaosu w działaniach. Potrzebny zatem jest plan, czyli rozpisanie sobie przebiegu dnia, tygodnia czy też miesiąca. Pozwala to na lepsze skoncentrowanie się na wykonywaniu tego, co ma się w planie. Jednakże, żeby plan miał ręce i nogi, i żeby był dobry, powinien zawierać coś, bez czego żaden sukces, powodzenie oraz jakość i efektywność nie miałyby miejsca. Co to takiego?

Najważniejszym czynnikiem jest rozeznanie się we własnych priorytetach. To one ukazują to, na czym przede wszystkim należy się skupić. Ile jednak osób posiada priorytety? Albo zapytam inaczej. Ile osób ma świadomość co do tego, co jest dla nich naprawdę ważne a co nie? Być może wiele z nich odpowie, że wie. Zastanawiające za to jest z kolei to, czemu w takim razie nie dają temu 100% uwagi? Głównym problemem jest więc mieszanie priorytetów ze sprawami mało istotnymi, które albo mogą poczekać, albo mogą w ogóle być odstawione na bok. Prosty przykład nieco powyżej wyjaśnił, o co chodzi. Tak naprawdę oddanie się w pełni wykonywaniu jednej czynności pozwala na zrobienie jej naprawdę dobrze. Ma się rozumieć, takie działanie ma więcej sensu, jeśli jest to priorytet. Raz, że poświęca się czas i energię na zrobienie czegoś naprawdę ważnego a dwa, że eliminuje się w ten sposób czynności, które nie mają dobrego wpływu na rzeczy ważne i nie są też nikomu ani niczemu potrzebne. Możesz z łatwością zauważyć, jak ludzie marnują swój czas, uwagę i energię. Wydzwaniają, żeby zawracać komuś głowę nieistotnymi sprawami, przesiadują godzinami na portalach społecznościowych, nie robiąc tam nic sensownego, robią także to, co odciąga ich od tego, czym mają się zająć – odrywają się, żeby gapić się w ekran telewizora, sprawdzają co chwilę, czy są nowe e-maile albo surfują po Internecie, sami nie wiedząc w jakim celu itd. Takich czynności, które mogą wyrwać człowieka ze stanu koncentracji, jest wiele i każdy dobrze zdaje sobie sprawę, czym one są. Nie sugeruję jednak, żeby zaprzestać sprawdzania np. e-maili czy odwiedzania portali społecznościowych i prowadzić jakiś ubogi w rozrywki tryb życia. Sugeruję natomiast mądre przemyślenie sobie, kiedy i co należy zrobić. Sprawami, które nie są aż tak ważne, można zająć się w wolnym czasie, czyli wtedy, kiedy te najważniejsze zostały już zrobione. Trzeba ustalić jakąś hierarchię i oddzielić rzeczy istotne od tych mniej lub w ogóle nieistotnych. To jest klucz do poukładania sobie nie tylko dnia, lecz do i ułatwienia sobie życia. Pomyśl przez chwilę. Jaką korzyść może przynieść robienie czegoś, co nic Ci nie daje i zabiera tylko czas i energię? Nie lepiej jest oddać ten czas i siły na coś, co ma największe znaczenie w Twoim życiu? Tak podpowiada rozsądek – i dobrze podpowiada. Prawdą jest, że ludzie robią wiele niepotrzebnych rzeczy. I po co? Dlaczego nie zaczną w zamian robienia czegoś, na czym by zyskali oni i ich życie?

Pamiętaj, że to ile dajesz z siebie na wykonywanie jakiejkolwiek czynności, ma znaczenie. Twój rezultat będzie adekwatny do włożonego wysiłku. Dając 20%, nie spodziewaj się 100% zwrotu. Co dajesz, to wraca. Wynika z tego, że warto dawać z siebie wyłącznie 100%. Najlepiej się to robi, kiedy wykonuje się jedną czynność w jednym czasie, a dopiero po jej skończeniu bierze się za drugą. I dobrze by było, gdyby te czynności były w pierwszej kolejności priorytetami, a nie dość osobliwą i niezorganizowaną mieszanką, która zawiera to, co istotne z tym, bez czego można się obejść. Weź to pod uwagę.


Daniel Karwicki

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Co zrobić, żeby zmienić niechciane nawyki?

Co zrobić, żeby zmienić niechciane nawyki?


Autor: Daniel Karwicki


Nawyki – wszyscy je mamy. Nie zawsze jednak można powiedzieć o nich, iż są pożyteczne i przynoszą korzyści. Trzeba uczciwie przyznać, że większość ludzkich nawyków wręcz przeszkadza, zamiast pomagać w normalnym funkcjonowaniu. Skąd taki wniosek? O tym w dalszej części artykułu, jak i o tym, co można zrobić, aby zmienić niechciane przyzwyczajenia.


Skoro już wspomniałem o tym, że wiele nawyków stanowi raczej problem to oczywiście należą się wyjaśnienia, dlaczego tak uważam. Nie od dzisiaj każdemu z nas znany jest widok ludzi, którzy próbują coś zmienić we własnym postępowaniu, charakterze, myśleniu i podejściu do spraw codziennych. Nie są również rzadkością ludzie próbujący pozbyć się niszczących nałogów czy chcący przełamać rutyniarstwo w życiu. Mamy tego świadomość, albowiem sami też należymy do osób, które albo borykały się ze szkodliwymi nawykami, albo pracują nad wyeliminowaniem ich z własnego życia. To coś dla nas wszystkich znajomego, więc dobrze wiemy, jak to wygląda w rzeczywistości i w praktyce. Gdyby ludzie nie narzekali, tylko pracowali nad sobą, to nie byłoby miejsca na problemy związane z niechcianymi nawykami; byłoby za to miejsce na rozwój i dokonywałyby się stale zmiany prowadzące do ulepszania w sobie tego, co wymaga poprawy i doskonalenia. Jedynym nawykiem byłby wtedy nawyk ulepszania. Tak jednak nie jest… I wszystko zasadniczo rozbija się o punkt widzenia – o tym już niebawem. Nad czym w takim razie warto się zastanowić i co dobrze jest wprowadzić w życie, jeśli marzy się o dokonaniu wewnętrznej przemiany? I czy faktycznie można skutecznie jej dokonać?

Wszystko zależy od Ciebie

Owszem, można dokonać wspaniałej transformacji i zmienić nawyki z tych, które dotychczas były zmorą na takie, które są błogosławieństwem. Zaznaczam mimo wszystko, że nie ma żadnych magicznych sztuczek, specyfików czy innych podejrzanych praktyk wyręczających człowieka w pracy nad sobą. Nikt i nic za nikogo nie pozbędzie się nawyków i niech nikt nie będzie naiwny, łudząc się, że jest jednak inaczej. Czasami opłaca się wrócić ze świata fantazji do rzeczywistości – wskazane jest to wtedy, kiedy człowiek naprawdę wykazuje chęć popracowania nad tym, co uważa, że mu przeszkadza. Także dostrzeżenie szkodliwego nawyku i zrozumienie, że niczemu on nie służy to pierwszy krok w kierunku jego eliminacji. Co robić dalej? Przede wszystkim, zamiast skupiać się na samym nawyku i jego szkodliwości – oraz twierdzeniu, że jest on problemem – należy zastanowić się nad przeciwstawnym nawykiem i to na niego przenieść całą swoją uwagę. Jak to wygląda w praktyce? Posłużę się przykładami. Dla osoby, która notorycznie się spóźnia, bardziej sprzyjające byłoby skupienie się na punktualności niż na ciągłym karceniu się za to, że się spóźnia i stanowi to problem. Postrzeganie siebie jako człowieka punktualnego (i wdrażanie tej cechy w życie) przyniesie o wiele lepszy efekt aniżeli potępianie się za niepunktualność. Podobnie rzecz miałaby się z kimś, kto ma problem z alkoholem. Komuś, kto bez skrupułów łaja się za własny problem z alkoholem wcale to nie pomoże. Przyniesie to raczej pogłębienie nałogu, a nie wyzwolenie od niego. W tym przypadku potrzebne byłoby nastawienie na trzeźwość – myślenie o sobie jako o osobie trzeźwej i identyfikowanie się z tym wizerunkiem. Może wydawać się to nieco dziwne, przeniesienie uwagi, ma jednak wiele sensu. Wszak energia podąża za uwagą – przy okazji to jedna z 7 zasad Huny. Jeśli człowiek całą swoją uwagę poświęca na to, co mu szkodzi to i traci też na to energię. Postępując w ten sposób, porusza się stale po błędnym kole. Wolność natomiast zacznie uzyskiwać wtedy, kiedy zmieni się jego percepcja.

Kolejnym krokiem jest wykazanie się silną wolą. Przy zmianie nawyków ważną rolę odgrywa systematyczność, a to niestety jest bolączką wielu ludzi. Postanowić coś sobie jest łatwo. Gorzej już bywa z utrzymaniem postanowienia. Ileż to np. noworocznych postanowień nie zostało dotrzymanych i przez to zrealizowanych? Tego chyba nikt nie wie. Przełożenie słów na realne działania jest zazwyczaj znikome. Zarzekanie się po stokroć, że coś zamierza się zmienić, nie jest nic warte, jeśli brakuje działania. Być może o wiele skuteczniejszym pomysłem jest wyrazić raz postanowienie i wykonać sto działań w kierunku jego urzeczywistnienia niż na odwrót – ponieważ jedno działanie jest warte więcej niż stukrotne powtórzenie złożonego sobie postanowienia. Samodyscyplina jest niezmiernie istotna, tyle że ludzie odnoszą się do niej z niechęcią, gdyż postrzegana jest przez nich w negatywny sposób. Bądźmy szczerzy, lenistwo jest wszechobecne i niewielki procent ludzi zdobywa się na jakikolwiek wysiłek w celu ulepszenia siebie i swojego życia. Dlatego tak dużo osób uważa, że ich nawyki są problemem nie do przejścia i zakopują się nich na całe życie. Ich punkt widzenia niweczy szanse dokonania przez nich upragnionych zmian. Swoją uwagę kierują nie tam, gdzie trzeba, przez co utwierdzają się cały czas w przekonaniu, że zmiana w ich przypadku jest niemożliwa. Jest takie powiedzenie, które wiele wyjaśnia: „wszystko zależy od tego, w którą stronę patrzysz”. Gdyby to zrozumieli to i może by się obudzili. Mają jednak wybór i jeśli wolą uważać, że niemożliwe jest cokolwiek zmienić to już ich sprawa. Osobiście nie zachęcam do brania przykładu z takich ludzi.

Powrócę jeszcze do kwestii systematyczności. Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, dlaczego jest ona ważna. Człowiek, którego wolą jest zmienić nawyk – i w związku z tym systematycznie pracuje nad sobą i nowym nawykiem – w końcu osiągnie rezultat taki, jaki zamierzał. Buduje on w ten sposób również swój charakter. Kiedy poradzi sobie z jednym nawykiem, to poradzenie sobie z resztą nie będzie mu już nastręczać problemów; będzie to dla niego prędzej zabawa, a nie udręka. Taki człowiek ma już wyrobioną wolę i wie, w czym rzecz, więc niejednokrotnie poradzi sobie nie tylko z nawykami, lecz z innymi problemami także. To jego postawa, percepcja i odpowiednie myślenie sprawiły, iż doskonale jest w stanie sobie poradzić z własnymi słabościami. Traktuje je jako możliwość nauki i pracy nad doskonaleniem siebie, a nie jako przekleństwo, z którym zmagać się będzie całe życie. Dla niego jest to niczym trampolina po to, aby wybić się górę, a nie grząski grunt, pod którym traci równowagę i grzęźnie w błocie – jakże trafna to metafora. Co może o sobie powiedzieć natomiast ktoś, kto nie potrafi utrzymać samodyscypliny? Jedynie to, że ma słabą wolę i charakter. Człowiek, który coś sobie postanowił, a nie potrafi utrzymać się w ryzach, sam sobie szkodzi i się oszukuje. Chyba każdy zna kogoś, kto np. rzucał palenie, a potajemnie „puszczał dymek”, kiedy nikt nie widział. Podobnie sprawa mogła się mieć w przypadku rzucania przez kogoś picia – kiedy nikogo nie było w pobliżu, osobnik na odwyku „pociągał” co nieco. A jak z kolei wygląda u niektórych odchudzanie? No cóż, od czasu do czasu pojawia się w rękach „niechcący” pączek – albo i więcej. Czyniąc tak, nikt daleko nie zajdzie. Są tylko dwa wyjścia. Pierwszym jest podjęcie postanowienia i rozpoczęcie stosownych działań a drugim – dla własnego dobra – niepodejmowanie żadnego postanowienia, jeśli nie potrafi się go dotrzymać. Lepiej chyba nic nie postanawiać, skoro człowiek ma się tylko oszukiwać. Po co to robić? Przecież to nie jest ani praktyczne, ani efektywne i zabiera tylko czas, energię i nerwy.

Domyślam się, że być może zastanawiasz się też nad tym, jak długo trzeba czekać na efekty. Na to nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Zmiana niechcianych nawyków jest sprawą bardzo indywidualną i zależy od wielu czynników takich jak: czy długo jest zakorzeniony nawyk, czy silną ma się wolę, czy mocny jest charakter i czy zostanie wprowadzona samodyscyplina itd. Nad wszystkim tym można popracować. Niemniej, kiedy nastąpi pożądany efekt to – jak pisałem – sprawa bardzo indywidualna. Może nastąpić natychmiast, po kilku dniach lub miesiącach. Nie należy się jednak zrażać. Dobrze jest w trakcie zmiany nawyków myśleć o korzyściach, jakie to ze sobą przyniesie, zamiast skupiać się na negatywach. Wiesz już, że „wszystko zależy od tego, w którą stronę patrzysz”. I tym się kieruj przy zmianie nawyków. Patrząc w dobrą stronę, pożądane zmiany nastąpią szybciej. Postanowienie, percepcja, wola, charakter, działanie, systematyczność i wytrwałość niech staną się dla Ciebie chlebem powszednim, a kiedy tak się stanie, nic nie będzie dla Ciebie niemożliwe. Zmiany nawyków może dokonać każdy. To kto się tego podejmie?


Daniel Karwicki

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Słuchanie ze zrozumieniem

Słuchanie ze zrozumieniem


Autor: Daniel Karwicki


Czym jest słuchanie ze zrozumieniem? Wydawać by się mogło, iż nie ma nic prostszego. Jednak w rzeczywistości wygląda to zupełnie inaczej. To, że większość z nas posiada sprawne organy słuchowe, nie oznacza, że każdy tak naprawdę rozumie swoich rozmówców i wie, o czym oni mówią. Szczerze mówiąc umiejętność słuchania to sztuka i warto ją rozwijać.


Dlaczego tak ważne jest rozwijanie tej jakże przydatnej i niezbędnej zdolności? I z jakiej racji należy to zrobić, skoro mając sprawny słuch i język, można się bezproblemowo porozumiewać? To, co za chwilę napiszę, posłuży za odpowiedzi na oba pytania, a w dalszej części zajmę się dokładniejszym omówieniem tematu. We wstępie wspomniałem, że sprawne organy słuchowe nie oznaczają, że potrafi się słuchać ze zrozumieniem. I jest to prawdą. Oczywiście są one nieocenione w naszym życiu i cieszyć się trzeba, kiedy nie szwankują – to prawdziwe błogosławieństwo móc z nich korzystać. Niemniej ich sprawność nie przekłada się na zrozumienie. Świadczą o tym chociażby liczne nieporozumienia czy nawet większe konflikty wywołane brakiem uważnego wysłuchania swoich rozmówców. Wynikają one w prostej linii z braku jasności co do tego, co starają się przekazać inni. W ten sposób rodzi się ignorancja, która prowadzi do katastrofy. Spójrz jak brak odpowiedniej komunikacji i zrozumienia przyczyniają się do problemów w związkach, biznesie, relacjach z ludźmi czy również w polityce. Mają one miejsce aż nazbyt często i są efektem – a jakżeby inaczej – (nie)sprawnych organów słuchowych. Na pewno nie minę się z prawdą, jeśli stwierdzę, że i Tobie zdarzyło się mieć do czynienia z ludźmi, do których można było mówić jak do przysłowiowej ściany. W Twoich doświadczeniach życiowych zapewne miało to miejsce niejednokrotnie. Wiesz zatem, o czym jest mowa, albowiem doświadczyłeś tego na własnej skórze. Widzisz także wokół siebie ludzi, którzy nieustannie się kłócą i nie dochodzą do żadnego porozumienia. Masz świadomość, że duży konflikt może narodzić się z błahego powodu. Rozumiesz w takim razie, jak ważna jest umiejętność słuchania ze zrozumieniem i dlaczego warto ją rozwijać. Każdy, kto chce uniknąć kłopotliwych sytuacji czy radzić sobie z „trudnymi ludźmi” powinien traktować rozwijanie tej zdolności jako jeden z priorytetów w swoim życiu, stale ją udoskonalając. Zaniedbanie jej będzie prowadzić do ciągłych problemów z komunikacją, a to odbije się na życiu tak osobistym, jak i zawodowym.

Nie tylko słuch się liczy

W relacjach z innymi ludźmi duże znaczenie ma używanie pewnego narządu, który umiejscowiony jest w górnej części głowy. Wiadomo, o jaki narząd chodzi. Rzecz jasna dla wprawnego rozmówcy znaczenie mają ponadto: mowa ciała, ton głosu i wypowiadane słowa – i wprawny rozmówca wie, jak i kiedy ich używać. Nie sprawdza się to jednak w przypadku kogoś, kto słucha, a nie stara się zrozumieć. Taki człowiek w kontaktach z innymi wygląda zazwyczaj jak „gibająca” się na wietrze sosna, wymachując nerwowo rękoma, wyginając ciało w nieprzewidywalnych kierunkach i mówiąc coś nieskładnie. Komiczny widok, tylko że często nie jest to zabawne, gdyż osoba, która obserwuje taki popis „karate”, zastanawia się nad jednym: Co do licha robi ten człowiek? Ja tylko chcę, żeby mnie wysłuchał i chociaż starał się zrozumieć, co mam do przekazania. Tego typu „karateków” jest wielu i niestety wszelkie z nimi kontakty są prawdziwym utrapieniem. Nie musisz jednak należeć do tego samego klubu co oni i domniemam, iż nie jest to wcale Twoim celem. A więc dobrze. Co takiego można zrobić, aby nieco poprawić komunikację i zacząć lepiej się porozumiewać?

„Zrozumienie” – słowo to pojawia się co rusz w niniejszym artykule i powinno ono stanowić również punkt wyjścia każdej konwersacji. Praktycznie każdy człowiek pragnie być zrozumiany podczas rozmowy i chce, żeby go wysłuchano. Chyba nie masz pod tym względem żadnych wątpliwości? Jednakże rzadko kiedy rozmowy są faktycznie udane i w pełni satysfakcjonujące. Problemem jest właśnie nastawienie jednego z rozmówców – albo obu. Podczas dyskusji nierzadko zdarza się przecież, że druga osoba wygląda, jakby słuchała, tymczasem w swojej głowie wymyśla już odpowiedzi, porady i ogólnie zastanawia się, co by tutaj powiedzieć lub przerywa w pół zdania. Jesteś w stanie uznać to za dialog? W moim mniemaniu to żaden dialog. Nie zostało nawiązane połączenie. To tak jakby dwie osoby dzwoniły do siebie, a w gruncie rzeczy wybrały złe numery i dodzwoniły się nie tam, gdzie chciały. Każdy sobie rzepkę skrobie. Wyobraź sobie teraz, że rozmawiasz z kimś takim – jak w powyższym przykładzie. Jak się czujesz? Nie sądzę, aby było to komfortowe uczucie, ponieważ masz wrażenie, że taka rozmowa jest jednostronna. I jest to oczywiście racja. Dodatkowym problemem może być to, że robisz podobnie w kontaktach z ludźmi. Nie podejrzewam Cię jednak o to. Osoba, której nie zależy na usprawnianiu relacji interpersonalnych, nie czyta artykułów takich jak ten bądź książek i innych materiałów o tej samej tematyce, aczkolwiek nie będę teraz odjeżdżał od omawiania głównego wątku i pisał o takich ludziach. Nie jest zaskoczeniem, że podczas „wymiany zdań” zdajesz sobie sprawę, że nie zostałeś wysłuchany. Podobne sytuacje występują też w kontaktach z ludźmi, których nie obchodzi czyjeś zdanie, chęć nawiązania porozumienia czy wysłuchanie kogokolwiek. Tacy ludzie to najczęściej zapatrzeni w siebie i własną nieomylność tyrani, u których nawet nie powstaje myśl o nawiązaniu nici porozumienia. Tak naprawdę w wielu przypadkach można spotkać się z brakiem zrozumienia i chyba nie ma sensu wymieniać wszystkich możliwości, gdzie może to nastąpić. Sam zdajesz sobie świetnie sprawę, jak to wygląda w życiu. Wobec tego przejdę teraz do czegoś bardziej optymistycznego i poświęcę temu kilka słów.

Żeby lepiej się przygotować do każdej rozmowy, lepiej ją prowadzić oraz czuć się bardziej komfortowo pamiętaj o tym, żeby:

– nie podchodzić do rozmowy ani do swojego rozmówcy z uprzedzeniem
– nie narzucać rozmówcy swoich własnych racji
– wziąć pod uwagę, że Twój rozmówca ma prawo do posiadania własnego zdania i uszanować to
– wysłuchać swojego rozmówcy nawet wtedy, kiedy ma odmienne zdanie od Twojego
– starać się zrozumieć, dlaczego ma takie, a nie inne zdanie i dlaczego robi to, co robi
– nie naruszać osobistej godności swojego rozmówcy
– znaleźć elementy wspólne; coś, co Cię łączy z rozmówcą (to poprawi konwersację i relację)
– być otwartym na zmianę własnych koncepcji i jeśli trzeba, przyznać rację swojemu rozmówcy

Powyższe wskazówki, kiedy faktycznie wdroży się je w życie, mogą poprawić relacje z ludźmi, jak i wynieść je na wyższy poziom. Zmiana podejścia do samej rozmowy zmieni rezultat, jaki otrzyma się po jej zakończeniu. Zmień przyczynę, a zmienisz skutek – to proste. Szkoda tylko, że tak niewiele osób stara się coś ulepszać w swoich relacjach z innymi. Raz za razem robią to samo i narzekają na to, że to inni czynią im krzywdę, przy okazji obrażając ich. Gdyby tylko zadali sobie minimalny trud… no ale to ich wybór. Jak sieją niezgodę i nieporozumienia to dostaną ich z powrotem w nadmiarze.

Wiem, że nie jest łatwo utrzymać się w ryzach, kiedy ktoś ma inne zdanie od Twojego i nie zgadza się z Tobą; nie jest też łatwo być opanowanym przy ludziach nastawionych agresywnie lub niechętnie do Ciebie i do tego, co masz do przekazania. Czujemy się lepiej, kiedy inni się z nami zgadzają, przytakują nam lub rozumieją, prawda? Natomiast wszystko w nas wrze, kiedy nie ma żadnej zgodności. I tutaj wychodzi różnica pomiędzy mistrzem a ignorantem. Najlepiej tę różnicę oddadzą poniższe słowa:

Krytykować, potępiać i narzekać potrafi każdy głupiec – i większość głupców to robi. Ale aby zrozumieć i darować, potrzeba charakteru i samokontroli.
- Dale Carnegie

Pozostaje mi jeszcze dodać, że zmieniając swoje podejście do rozmówcy i konwersacji, można być czasem zaskoczonym jej przebiegiem i finałem – jak i samą zmianą w nastawieniu rozmówcy. Dobrze przeprowadzona rozmowa i uszanowanie przy tym drugiej osoby mogą przyczynić się do: zmiany stanowiska Twojego wcześniejszego oponenta, zakończenia sporu, odniesienia obopólnych korzyści czy nawet zbudowania przyjaźni. Daje to także coś istotnego. Co? Naprawdę rozumiesz drugą osobę! Rozumiesz jej punkt widzenia, a to sprawia, że zmienia się tor, jakim biegnie rozmowa! Nie ma już wrogości, jest za to zrozumienie. Poza tym Twój rozmówca, widząc, że pomimo tego, że macie odmienne poglądy na daną sprawę, czuje się spokojniej i postrzega Cię w dobrym świetle, gdyż nie szargasz jego godności i poglądów. Wiadomo, jak zazwyczaj kończą się różne debaty ludzi o odmiennych poglądach (wystarczy przyjrzeć się bodaj polityce, gdzie łamane są wszelkie granice dobrego smaku i przyzwoitości). Gdyby dać im pełne zezwolenie i uczynić bezkarnymi to doszłoby do przemocy. Które więc rozwiązanie jest korzystniejsze?

O relacje należy dbać zawsze i wszędzie. Jeśli są one dobre, to warto uczynić je jeszcze lepszymi; jeśli nie są najlepsze to uczynić je dobrymi, a następnie lepszymi. Zrozumienie to klucz. Umiejętność słuchania to sztuka i jak z każdą sztuką bywa, wymaga od nas naszej uwagi i chęci czynienia jej coraz lepszą. Nie wystarczy tylko słuchać. Co z tego, że do człowieka docierają słowa, które rozumie, lecz jednak nie rozumie niczego? Domyślasz się, o co w tym chodzi? Prawdziwy dialog zachodzi pomiędzy osobami, które są w niego naprawdę zaangażowane. Z kolei to, co obserwuje się na co dzień w wielu „dyskusjach” to raczej monolog. Wielu ludzi słucha siebie, a kto jest gotowy, aby wysłuchać innych? Tą myślą kończę ten artykuł. Powodzenia w budowaniu relacji.


Daniel Karwicki

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Ucieczki i uzależnienia

Ucieczki i uzależnienia


Autor: Krzysztof Kina


Myślałem, że mi się to tak lekko uda – napisałem tekst obrażaniu się, że lubimy się obrażać i w związku z tym uciekamy od życia w różne rzeczy byleby nie robić tego, co się powinno robić… ale nie ma tak lekko! Jeszcze sporo do opowiedzenia. To 2 z 3 tekstów.


Pierwsze pytanie, czy jest coś, co się powinno robić? Albo coś, czym powinno się być? Raczej, jeśli już takie pytania, to może nie "powinno się" ale "warto" i to bardzo warto np. być świadomym siebie ale… co to znaczy? Zauważyłem, że to bardzo podstępne i łatwo się oszukać… Łatwo sobie wyświetlić jakiś wewnętrzny film i się w nim zakochać, uwierzyć w niego ale… to tylko film. Nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością, która szybko go weryfikuje.

Uciekamy we wszystko co się da i uzależniamy się od wszystkiego, co tylko daje nam znamiona przyjemności i spełnienia. Jesteśmy uzależnieni nie tylko od kawy, papierosów, alkoholu czy pracy ale uzależniamy się też od tego by czuć się dobrze… od poczucia bezpieczeństwa, od statusu społecznego, od pozytywnego myślenia.... Nie wiemy, że to też uzależnia i to jest najbardziej zgubne - tutaj wpadamy jak śliwka...

Uzależnienie, to czerpanie siły i energii z czegoś z zewnątrz. Uzależnienie jest też potrzebą zaspokajania swoich potrzeb emocjonalnych, swojego głodu fizycznego lub emocjonalnego (tu tematy głodu mogą być różne, bo możemy się uzależnić i od stanu zakochania czy bogactwa, dobrego nastroju, wyglądu czy akceptacji, ale też i od stranu depresji, strachu, biedy czy męża alkoholika i swego nieszczęśliwego życia). Uzależnienie to poprostu określanie swojej tożsamości i swego stanu psychoemocjonalnego od zewnętrzynch lub wyimaginowanych wewnętrznych bodźców lub stanów. (W tak zdefiniowanym uzależnieniu wszystko co nie jest uświadomione jest uzależnieniem - o to mi chodziło. Pobudka.)

Oglądasz telewizję. Coś wesołego, cieszysz się, wzruszasz, przeżywasz coś. Albo włączasz jakieś emocje, które dają Ci dreszczyk strachu, albo podniecenia… Zaspokajasz się tym. Zaspokajasz swój głód życia, swoje emocjonalne potrzeby. Tylko, że zamiast prawdziwego życia masz coś sztucznego, na pilota. Włącz wyłącz. To fałsz i obłuda. I zniewolenie. Włączasz telewizor, internet, radio albo… włączasz sobie swój wewnętrzny film w którym przeżywasz dowolne emocje, które chcesz przeżyć. Wyobrażasz sobie sceny jak to dobrze by było się zachować w danej sytuacji tak a nie inaczej, odgrywasz jakieś bohaterskie scenki, w swojej głowie jesteś super menem i super kobietą – onanizujesz się wręcz tymi obrazami… zaspokajasz swoje ego… i idziesz spać dalej… rzeczywistość na zewnątrz jest już bardziej znośna… jak będzie smutno i źle, to znów sobie gdzieś siądę i włączę jakiś film… czy to wewnętrzny, czy zewnętrzny w telewizji… nieważne. Byle by się zagłuszyć. Dla podświadomości nie ma różnicy czy sobie coś wyobrażasz dostatecznie plastycznie, czy to naprawdę przeżywasz. Dla niej ważne jest to, że idą za tym emocje, procesy myślowe. Ego się zaspokaja tym, co się odgrywa przed jego oczami. Nie ważne czy w realnym życiu czy w telewizji.

Każdy dąży do tego, aby czuć się bezpiecznie, dobrze, aby kierować swoim życiem lub powierzyć komuś kierowanie, tak, aby było ono szczęśliwe i bezpieczne. To podstawowe założenie, podstawowy, instynktowny, ZWIERZĘCY program naszego gatunku – instynkt przetrwania. Zakłada on, że żyjemy w świecie w którym toczy się walka o przetrwanie. Jak w dżungli. Prawo silniejszego. A przecież jesteśmy czymś zdecydowanie większym niż zwierzęta, choć od nich się w jakiejś częsci wywodzimy, to jednak ewoluujemy w stronę świadomej istoty psychofizycznej, która posiada wyższe uczucia niż wynikająca ze strachu o przetrwanie walka.... Szkoda tylko, że mało kto, tak to potrzega. Raczej wszystko stara się nam przedstawić jako to, że żyjemy w miejscu niebezpiecznym, otoczeni czymś i kimś komu do końca nie można ufać. Są rodziny, zamknięte enklawy gdzie można się poczuć bezpiecznie, zaufać i się bardziej otworzyć – jak w swoim własnym stadzie, plemieniu ale generalnie, poza tym, nie można ufać. Świat jest straszny, niewiadomy, podstępny. Nie ufamy życiu, losowi… boimy się i się zabezpieczamy. To dlatego kupujemy drzwi antywłamaniowe, zamykamy na osiedlach, wykupujemy polisy, staramy się zabezpieczyć na przyszłość. Ten nieuświadomiony strach, sprawia, że uciekamy w uzależnienia, uciekamy od życia. Sprawia, że w obawie, ze strachu przed śmiercią przestajemy żyć… Tak właściwie to wygląda na to, że żyjemy w epoce strachu. W epoce wielkiego strachu, który trawi całe społeczeństwa. Niesamowite… Strach, a raczej wielka nieświadomość, która jest jego przyczyną.

Jesteśmy uzależnieni od dobrobytu, od bezpieczeństwa, od dobrego nastroju. Pozytywne myślenie sprawiło, ze nie chcemy się mierzyć z niepozytywnym myśleniem. Chcemy, aby tylko dobre się działo, tylko miło i tylko bezpiecznie ale to tak, jakbyśmy chcieli, aby był tylko dzień bez nocy. Przecież nie możemy poznać ciepła bez tego czym jest zimne. Nie możesz zaznać pozytywności bez negatywności. Wszystko się wzajemnie przenika, a szukanie tylko jednego i odrzucanie jednoczesne drugiego prowadzi donikąd. Wręcz do tego, że jeszcze mocniej zaznacz to, czego unikasz. Dlatego nie wierzę w pozytywne myślenie. Ktoś , kto będzie tylko myślał pozytywnie doprowadzi się do stanu gdzie noga mu odpadnie, dom zawali na głowę, a on dalej będzie myślał pozytywnie, i ogłuszony „sekretowymi” opowieściami będzie „wibrował wdzięcznością”. Nie tędy droga.

Można powiedzieć, że mam zły nastrój skoro takie rzeczy piszę. Ale co to znaczy zły nastrój? Kto to ocenia? W innym nastroju, tego typu myśli nie przyszły by mi do głowy. Mój punkt przyciągania myśli byłby nastawiony na innego rodzaju doświadczenia, myśli i emocje, więc nie miałbym tego wglądu w rzeczywistość, a czy to, co napisałem nie jest prawdziwe? Jak to czujesz? Nie, co o tym myślisz? Tylko, jak to czujesz?

Szukamy cały czas, na oślep szukamy i pożądamy szczęścia i dobrego nastroju nie chcąc przejść przez jego przeciwieństwo. Chcesz radości? Zaznaj więc szczerze smutku, bo to dwa końce tego samego kija. Jeśli chcesz być na siłę cały czas w radości będziesz konfrontowany co chwile ze smutkiem, bo ta druga strona tego kija czy medalu też jest i ona też chce istnieć w Twoim życiu. Jeśli chcesz tej jednej, to bądź uczciwy i przyjmij też tę drugą. Jeśli nie zrobisz tego dobrowolnie, przyjdzie na siłę pod postacią jakiegoś „nieszczęścia”. Właśnie – szczęście i nieszczęście, pech, niefart. Prosty przykład powiązania: wielkie szczęście na loterii – wielka wygrana, a później pasmo nieszczęść w życiu osobistym – szczęście przychodzi razem ze swoim odbiciem – nieszczęściem. Miłość z nienawiścią, zazdrością. Wolność z niewolą (uzależnienie od wolności). Ale my jesteśmy uzależnieni, uciekamy tylko w te dobre stany, te miłe, te które nas usypiają, które nam dają radość, które nam puszczają miłe filmy w naszej głowie. A te złe, pod dywan.

W życiu chodzi o świadomość siebie, swego życia i świata w którym się jest. Jesteś tutaj, na bardzo nieświadomej planecie, która śpi i chrapie. Ale jest też budzona różnymi sytuacjami na świecie, wojny, terroryzm – były lata pokoju, teraz drugi koniec kija przyszedł ale to dobrze, bo pokój nas usypiał, a wojna nas może obudzi, a niestety, ponieważ bardzo mocno śpimy, więc trzeba nas bardzo mocno potrząsnąć za ramię aby obudzić… Stąd takie rzeczy dookoła. Tak mi się pomyślało, że ludzie na Ziemi są teraz na etapie zżerającej wszystko larwy. Nasze społeczeństwo jest nieświadome i zjada się, siebie nawzajem i planetę na której jesteśmy. Tak jak larwa liście, tak my Ziemię. Teraz jesteśmy budzeni, różnymi kryzysami, tym co się dzieje, bo Ziemia ma już dość i wznosi się i ludzie na Niej też muszą się wznieść. Teraz będzie tak – powinno przynajmniej, że każda z tych larw – czyli śpiących ludzi zamknie się w swoim kokonie i się przepoczwarzy, wejdzie w swoją dorosłą postać. Dzięki temu Ziemia stanie się planetą świadomych ludzi, świadomych istot, a nie planetą śpiących zombie, których ostatecznie trzeba będzie zniszczyć bo inaczej rozwalą planetę – chyba, że sami się wcześniej zniszczą.

Jesteśmy wszyscy zombiakami jeśli uciekamy od życia, jeśli szatkujemy rzeczywistość na dobre i złe. Na nas – dobrych i onych – złych. Jeśli uciekamy w telewizję, internet, dyskoteki, prace, rodzinę, kościoły i meczety, alkohol i inne, jeśli nie żyjemy nie kwestionując wszystkiego, nie stawiając pytań. Nie odważając się wyjść ze swej klatki komfortu.

Zmięło przez ten weekend strasznie. Wyświetlałem sobie w głowie piękny film, co to nie zrobię w weekend, co to nie nagram, co to nie napiszę. Byłem podjarany, zadowolony ze swej potencjalnej przyszłości. Znów popełniłem błąd, żyłem na kredyt – przyszłością, moimi wyobrażeniami, filmami, które sobie włączyłem w głowie, w których to widziałem siebie jak robię to i tamto i dzięki temu robi się to i tamto. Szał, radość i wesele i co? Dupa. Weekend zleciał, a ja skończyłem wieczór przed telewizorem ze szklanką whisky z colą. Sam jak palec. Fajnie nie? Ale warto było i wiem, a przynajmniej tak mi się wydaje, po co to było. Inaczej bym tego wszystkiego nie napisał, inaczej bym tego nie doświadczył. Nie wkurwiłbym się po prostu. Nie byłoby tego paliwa. Dalej uważasz, że coś jest niepotrzebne? Chcesz pokoju? Szykuj się do wojny – ktoś tak powiedział i miał rację. Nie znajdziesz pokoju nie ruszając na wojnę ze swoimi uzależnieniami i ucieczkami. Nie będzie szczęścia jeśli nie będzie w Tobie gotowości by przejść przez krainę nieszczęścia i rozświetlić ją swoją świadomością. Wszystko jest ważne, wszystko jest cenne, a nasze życie, to balansowanie na granicy i złoty środek – Axis Mundi.

To jak to? Ktoś zapyta: Jeśli wybieram szczęście to muszę się liczyć z tym, że będzie też i nieszczęście? Tak. Musisz wiedzieć, że jesteśmy tutaj, żyjemy w świecie dualności i te pary są nierozłączne. Na tym polega piękno i urok miejsca w którym toczy się nasza ewolucja. Żyjemy w przejawionym, fizycznym świecie dualności i te pary są nierozłączne. Ale :) nie trać ducha i nie wpadaj w rozpacz (chyba, że kontrolowaną). Wszystko dzieje się po to, aby rosła Twoja świadomość. Wszystko. Po to tu jesteś. Wystarczy, że jesteś świadomy, czy to swego szczęścia, czy nieszczęścia i już ono przestaje Cię kontrolować, a to Ty zaczynasz przejmować stery. Jeśli w pełni świadomie obejmiesz swoje życie, to możesz zdecydować i świadomie przeżywać te doświadczenia, które Ty wybierzesz i zapewne będą to te dobre doświadczenia. Te złe być może będą się przydarzać ale tylko dlatego, że Twoje najgłębsze Ja zdecydowało, że by się takie doświadczenia przydały po to, abyś Ty, na poziomie tego ego, które teraz to czyta mogło zrozumieć pewne rzeczy i zacząć żyć szczęśliwiej. W końcu wszystkim o to chodzi, aby szczęście było wszystkim co nam się w życiu dzieje.

Tego serdecznie wszystkim życzę

Krzysztof

p.s. to drugi tekst w tym klimacie, jeszcze jest jeden prawie gotowy. Szukaj na Drogowskazie.


Z serdecznym pozdrowieniem

Krzysztof Kina - Naturoterapeuta

Drogowskaz - do Świadomego Życia...

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Dojrzały wiek jako szansa na realizację życiowych marzeń

Dojrzały wiek jako szansa na realizację życiowych marzeń


Autor: Artelis - Treść Zewnętrzna


W dzisiejszych czasach jesteśmy ciągle zabiegani. Praca, dom, wyjazd służbowy, praca, dom, szkolenie. Wielu ludzi kręci się w jednym schemacie i po dłuższym czasie ciężko jest się z niego wyplątać. Szczególnie, kiedy w życiu pojawiają się żona i dzieci.


A co z naszymi marzeniami, które mieliśmy jako dzieci? Dlaczego wszystko się zmieniło, gdy wkroczyliśmy w dorosłość? Jeżeli jeszcze ich nie spełniliśmy – pamiętajmy, że każdy wiek jest dobry na realizację.

Znajdź czas na marzenia

Różne zobowiązania w trakcie naszego życia nie powinny nam przeszkodzić w tym, abyśmy poczuli się ludźmi spełnionymi. Możemy to zrobić realizując swoje marzenia, które mieliśmy w dzieciństwie. Kto z nas nie chciał kiedyś zostać sławnym artystą, wyruszyć w podróż dookoła świata lub nauczyć się kilku języków obcych, aby móc swobodnie porozumiewać się wśród mieszkańców obcych kultur? Część marzeń na pewno jesteśmy spełnić w okresie młodości, jednakże niektóre musimy przełożyć na przyszłość. Ważne, aby nie była ona zbyt odległa, a zaplanowane postanowienia były realne i możliwe do zrealizowania w zgodzie z naszymi możliwościami.

Być może kiedyś zastanawialiśmy się, jak to jest przebiec maraton. W końcu tyle ludzi biega na całym świecie, a w dodatku widzą w tym frajdę, znajdują czas na treningi i wyjazdy do odległych miast, a nawet krajów, aby przebiec w nich kilka godzin wraz z innymi „zapaleńcami”, odebrać medal i wrócić do domu. Skoro oni mogą, to czemu my nie możemy? Nie mieliśmy czasu na regularne treningi w młodości, kiedy podążaliśmy za pieniądzem? W okresie dojrzałości, a nawet wczesnej starości, kiedy widzimy, że przydałby się jakiś dodatkowy impuls do działania, idealnym rozwiązaniem jest właśnie systematyczne uprawianie sportu, niekoniecznie biegania. Dzięki temu poznamy nowych ludzi, którzy podobnie jak my podążyli za marzeniami i mają odwagę żyć z pasją.

Nigdy nie jest za późno

Warto na chwilę zatrzymać się, wziąć kartkę papieru lub notatnik i wypisać rzeczy, czynności, postanowienia, których posiadanie lub zrealizowanie przyniesie nam emocjonalne korzyści. Skok ze spadochronem, rejs statkiem, podróż koleją transsyberyjską, nurkowanie wśród raf koralowych, lot do USA, rundka bolidem Formuły 1 po nowoczesnym torze... Spójrzmy na nią i zastanówmy się, co możemy z niej wykreślić w najbliższym czasie, które rzeczy zajmą nam dłuższe przygotowanie, a do realizacji których musimy nabyć konkretnych umiejętności. Gdy już to zrobimy, zaplanujmy po kolei poszczególne działania i krok po kroku realizujmy je starając się żyć pełnią życia nawet pod jego koniec. Nie dajmy się wmówić, że na coś jesteśmy za starzy – wiedza o tym, że rozwijamy się przez cały okres naszej żywotności daje nam siłę na to, aby realizować się nawet w późnym wieku – podkreśla właściciel Domu Opieki Senior Residence w Katowicach. W końcu nie po to, życzy się nam 100 lat...


Licencjonowane artykuły publikuje i tworzy Artelis.pl

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.

Kto jest winny? Ty czy „oni”?

Kto jest winny? Ty czy „oni”?


Autor: Daniel Karwicki


Zrzucanie winy na innych i obarczanie ich odpowiedzialnością za jakieś zdarzenia – i wynikłe z nich problemy – to zjawisko dość pospolite. Codziennie można zauważyć, i to bez trudu, jak ludzie szykanują się i obrażają w najgorszy możliwy sposób. Należy się jednak zastanowić nad tym, czy takie podejście faktycznie jest rozsądne?


Być może nie wszyscy zgodzą się z poglądem, iż każdy człowiek tworzy własny świat, własną rzeczywistość, więc co za tym idzie, każdy jest odpowiedzialny za to, co dzieje się w jego życiu. Można zrozumieć brak akceptacji tego faktu, gdyż początkowo taka myśl wydawać się może nieco absurdalna. Wszyscy przecież jesteśmy przyzwyczajeni do myśli, iż to świat zewnętrzny ma na nas wpływ – nauczyliśmy się tego, obserwując otoczenie i uznaliśmy to za coś normalnego. Tak więc uważamy, że wszystko, co nam się przydarza, ma swoją przyczynę „na zewnątrz”. Jesteśmy wręcz o tym przekonani. Czy jednak jest to do końca prawda? I czy rzeczywiście należy szukać przyczyn np. własnych problemów poza sobą? Proponuję rozważyć nieco inne podejście i zastanowić się przynajmniej przez chwilę nad tym, skąd biorą się wszelkie ludzkie problemy i nieporozumienia.

Jak jest naprawdę?

Człowiek jest istotą bardzo emocjonalną, więc praktycznie w większości przypadków jego reakcje na to, co się dzieje, są w pierwszej kolejności skierowane na czynniki zewnętrzne: innych ludzi lub też różnego rodzaju sytuacje. Nie ma co ukrywać, że szczególnie w przypadkach, w których występują problemy i nieporozumienia, człowiek automatycznie zaczyna się bronić i szuka „winnego” lub „sprawców” dramatu, który mu się przydarzył. Musi przecież obarczyć kogoś albo coś winą, ponieważ nie zrzuci 100% odpowiedzialności na siebie. To jest właśnie wspomniane działanie automatyczne. Ma jednak ono negatywny wpływ na człowieka, który szuka winnych – zamiast mu pomóc, pogarsza jego sytuację i stan psychiczny oraz fizyczny. Działając w ten sposób człowiek niczego ani się nie nauczy, ani nie rozwiąże swoich problemów. Dlaczego? Albowiem próbuje rozwiązać swoje problemy poprzez potępianie i osąd, szukając wszędzie winnych, nie zastanawiając się nawet, co sam tak naprawdę czyni. To tylko pogłębia jego i tak już poważną frustrację, która, kiedy „karmiona” jest potępianiem, może poczynić jeszcze większe szkody w jego życiu.

„On mi to zrobił”, „ona mi to uczyniła”, „mój szef jest niedobry”, „ci ludzie spiskują przeciwko mnie”, „oszukano mnie”, „on/oni mnie obrazili” itp. Czy brzmi to może znajomo? Oczywiście! Przecież to codzienność. Ile razy słyszysz coś takiego? Podejrzewam, że gdyby płacono Ci za każdym razem, kiedy słyszysz takie i podobne stwierdzenia, to byłbyś już dawno multimilionerem – gorzej jednak, jeśli sam używasz podobnych określeń. Gdyby na to wszystko popatrzeć z boku – czyli na to, w jaki sposób człowiek obarcza winą innych – to mogłoby się to wydawać nawet dość komiczne. Wszyscy są zazwyczaj „podejrzani i źli” oraz „niegodziwi”. Jeśli jednak wszystkich uznaje się za „podejrzanych i złych” to jak życie ma jawić się jako piękne? Jest coś jeszcze. Człowiek może widzieć w innych tylko to, kim sam w rzeczywistości jest. Nie mógłby widzieć czegoś, czym sam nie jest – tak na marginesie, jakiś czas temu poruszyłem to zagadnienie. I tutaj przestaje to być komiczne.

„Weź życie we własne ręce. I co się wtedy stanie? Coś strasznego: nie będzie kogo obwiniać”.

- Erica Jong

Co zatem należy zrobić, żeby wyrwać się z syndromu ofiary i obarczania winą innych? Należy zacząć szukać przyczyn zaistniałych sytuacji i problemów w sobie. To, co na zewnątrz odzwierciedla to, co wewnątrz. Jeśli coś się wydarza bądź wydarzyło, to jest to efektem wcześniej podjętych decyzji i przemyśleń oraz emocji, jakie temu towarzyszyły – lub ich braku. Jak to się mawia: nic nie dzieje się bez przyczyny. Sytuacje czy też osoby, które pojawiają się naszej drodze życiowej, są dosłownie przyciągane przez to, co myślimy, robimy i czujemy. Są rezultatem naszej dominującej postawy. Jeśli np. ktoś cały czas narzeka, obwinia i potępia, to tak naprawdę co przyciąga do siebie? To, czym sam jest. Także warto zmienić swoje nastawienie do siebie, innych ludzi i do świata. Zrobić to można oczywiście poprzez zrozumienie faktu, iż samemu jest się twórcą własnego życia – trzeba wziąć pełną odpowiedzialność za siebie. Czy to znaczy, że teraz, zamiast innych ludzi należy obwiniać i karać siebie? Absolutnie nie! To też do niczego dobrego nie doprowadzi. Karanie i obwinianie czy to innych, czy też siebie jest szkodliwe. W ten sposób również do niczego się nie dojdzie ani nie rozwiąże się własnych problemów. Chodzi tutaj raczej o uzyskanie zrozumienia wobec tego, co się wydarzyło, i wglądu w siebie, niż o ciągłe rozgorączkowane bieganie w poszukiwaniu winnych. Tylko w ten sposób można odmienić swoje życie i uniknąć w przyszłości ponownych „problemów”, za którymi stoją „inni” – cokolwiek to znaczy i kimkolwiek ci inni są.

Wzięcie odpowiedzialności za własne życie i za własne czyny to klucz do zmian. To wspaniała możliwość do przeprogramowania się z człowieka sfrustrowanego na takiego, który jest w pełni świadomy tego, co się wokół niego dzieje i przede wszystkim wie, dlaczego to się dzieje. Dlatego taki człowiek jest w stanie tak pokierować swoimi myślami i działaniami, żeby te przyniosły mu inne rezultaty, niż miało to miejsce w przeszłości pełnej problemów i osądów. Może się to wydawać ciężkie do wdrożenia w życie – albowiem będzie nieco bolesne. Jednak warto to zrobić. Zasadniczo wzięcie pełnej odpowiedzialności za siebie i za własne życie nie jest niczym trudnym. Niestety nawyk obwiniania, którym operowało się praktycznie przez całe życie, może tkwić głęboko zakorzeniony w człowieku, więc potrzeba będzie nieco czasu na całkowitą transformację i pozbycie się go. Mimo wszystko taka praca nad sobą jest bardzo wskazana, gdyż przestawienie się z bycia „ofiarą wszelkich spisków” na człowieka świadomego to ogromny krok w samorozwoju – i jeden z najważniejszych. I co również ważne, nie można na tym stracić. Można jedynie zyskać. Także żadne ryzyko i skutki uboczne nie istnieją. Więc może dobrze byłoby się za to wziąć? Przecież jest to o wiele lepsze zajęcie niż szukanie przez całe życie winnych oraz osądzanie i potępianie ich za coś, co tak naprawdę samemu się spowodowało. W ten sposób człowiek może stracić całe życie na… traceniu nerwów. Nie trzeba dodawać, jak to się odbije na zdrowiu psychicznym i fizycznym oraz na samym życiu.

Pamiętaj, że obwiniając i osądzając innych, nic nie zyskujesz. Prawda jest taka, że jedynie tracisz – i to bardzo wiele. Zmarnujesz tylko czas, zdrowie i życie. I to w imię czego? Rozsądniejsze zatem jest wzięcie pełnej odpowiedzialności za siebie i za własne życie. Dzięki temu można naprawdę zacząć żyć przez wielkie „Ż”, zamiast tylko egzystować. Tego Ci z całego serca życzę.


Daniel Karwicki

Licencjonowane artykuły dostarcza Artelis.pl.